Advance Bravely [PL] - Epilog 2: Specjalne względy.

 

    Xia Yao patrzył zdziwiony na Wang Zhi Shuiego, idącego dumnie w stronę kuchni.
    - Hej, co ty kurna robisz?
    - Przyszedłem coś ci ugotować.
    Xia Yao domyślił, że pewnie podsłuchiwał ich od jakiegoś czasu, dlatego uśmiechnął się zadziornie i zażartował.
    - Oj, naprawdę? Przyszedłeś coś mi ugotować, czy wylać przede mną swoje żale?
    - Jakie żale?
    Xia Yao klepnął Yuan Zonga w pierś i zaczął się śmiać. W końcu podniósł się i usiadł na sofie. Mężczyzna także wstał i poszedł do kuchni, by, jako przykładny mąż, ugotować coś pysznego swojej głodnej żonie.
    Tymczasem Xia Yao i Wang Zhi Shui przekomarzali się jeszcze przez chwilę, aż w końcu weszli na właściwy temat.
    - Wiem, że przyszedłeś o czymś pogadać. - powiedział Xia Yao.
    - Ktoś próbował mnie skrzywdzić.
    - Nie wierzę. W końcu przyszedł dzień, że ktoś spiskuje przeciwko takiemu oszustowi? Nie spodziewałem się, że jest na świecie osoba, która byłaby bardziej perfidna od ciebie.
    - Jak możesz tak mówić? Przecież wiesz, że z wami tylko się wygłupiam.
    - Skoro nazywasz to wygłupami, to musisz mieć mnie za idiotę.
    - He, he, he… Nie sądziłem, że jesteś aż tak błyskotliwy.
    Xia Yao poczekał, aż Wang Zhi Shu skończy się śmiać, po czym wskazał mu drzwi.
    - Zejdź mi z oczu.
    - Nie mów tak. Tylko żartowałem. - Wang Zhi Shui chwycił go za rękę i powiedział, robiąc niewinną minę. - Naprawdę musisz mi pomóc.
    - No to mów, o co chodzi, nie marnuj mojego czasu.
    Chłopak opowiedział, co się wydarzyło, a Xia Yao po wysłuchaniu tej historii, czuł się kompletnie zdezorientowany.
    - Przecież jakoś z tego wybrnąłeś? W czym mam ci pomóc?
    - Rozwiązałem problem tylko powierzchownie, nadal grozi mi niebezpieczeństwo.
    Xia Yao miał gdzieś, że ktoś próbował rozbić ich związek, i to, co o tej sytuacji myśli jego przyjaciel. Za to ciekawość go zżerała, dlaczego Wang Zhi Shui ukrył w szafie faceta, który próbował stworzyć iluzję ich romansu i dlaczego tak bał się, że Xuan Da Yu może w tę iluzję uwierzyć.
    - Powiedz, na jakim etapie jest wasz związek?
    Wang Zhi Shui wypiął pierś i starał się brzmieć dumnie.
    - W sumie… Mniej więcej… Na takim jak twój z Yuan Zongiem.
    Xia Yao uśmiechnął się i uniósł jedną brew.
    - Naprawdę, zaszliście już tak daleko?
    - Mam wrażenie, że wcale cię to nie cieszy?
    Gdy Wang Zhi Shui zadał to pytanie, do salonu wszedł Yuan Zong ze świeżo ugotowanym makaronem i na chwilę zamarł w bezruchu. Widząc to, Xia Yao natychmiast odpowiedział.
    - Mam to gdzieś. Nie obchodzi mnie, co robicie w łóżku. - po chwili wziął miskę makaronu i zaczął go pochłaniać.
    Wang Zhi Shui zaciągnął się aromatycznym zapachem.
    - Pachnie wyśmienicie, ach.
    - Jak chcesz, to idź do kuchni i sobie nałóż. - powiedział Xia Yao z pełną buzią makaronu.
    - Nie, nie jestem głodny.
    Yuan Zong wrócił do kuchni, a Xia Yao ściszonym głosem zwrócił się do chłopaka.
    - Naprawdę jesteście ze sobą tak blisko? To dlaczego Da Yu twierdzi, że nic was nie łączy?
    Wang Zhi Shui zmusił się do uśmiechu.
    - Bo… Znasz go… Ma ostry język, ale serce miękkie. Słyszałeś, żeby kiedykolwiek powiedział komuś coś miłego? Mam wrażenie, że jak na kogoś krzyczy, to oznacza, że naprawdę tego kogoś lubi. A jeśli prawi komuś komplementy, jest zakochany.
    - Naprawdę? - zapytał Xia Yao, obrzucając go ciut pogardliwym spojrzeniem.
    - Tak mi się wydaje.
    Kiedy Xia Yao zjadł cały makaron, poszedł do kuchni po dokładkę, a gdy wracał, Wang Zhi Shui zapytał zdziwiony.
    - Jeszcze będziesz jadł? Jest noc, będziesz w stanie to wszystko strawić?
    - Cały dzień byłem na akcji, dwie miski makaronu to nic.
    - Ale pracowałeś w ciągu dnia. A w nocy to…
    - W nocy też całkiem sporo się ruszam. - przerwał mu Xia Yao.
    Dopiero po chwili na twarzy Wang Zhi Shuiego pojawił się znaczący uśmieszek. Udajmy, że nie zadałem tego pytania.
    Gdy Yuan Zong wymył naczynia, wyszedł z kuchni i dał Wang Zhi Shuiemu torbę, po czym gdzieś wyszedł. Chłopak otworzył ją i zobaczył, że jest wypełniona jedzeniem.
    - Dziękuję.
    Xia Yao aż się wyciągnął, żeby zobaczyć, co tam było. Po chwili poczuł niepokój. Nie był skąpy i często dzielił się przekąskami, które dostawał od Yuan Zonga. Różnica polegała na tym, że Yuan Zong nigdy nie dawał przekąsek osobiście jego znajomym. Nawet kiedy Yuan Ru wracała do domu, musiała sama biegać do sklepu. Dlaczego Wang Zhi Shuiego potraktował inaczej? A co gorsza, potraktował go tak już kolejny raz.
    Dobrze pamiętał, że to Yuan Zong jako pierwszy zwrócił uwagę na jego nogi i nawet czasem pojawiał się jego konferencjach prasowych. Zresztą nie ma się co dziwić, bo film okazał się sukcesem. Ale im więcej o tym myślał, tym bardziej czuł się zirytowany.
    Gdy Xia Yao pogrążył się w myślach, Wang Zhi Shui pobiegł za Yuan Zongiem.
    - Co robisz? - zapytał.
    Mężczyzna naprawiał buty Xia Yao i odpowiedział, nie odrywając od nich oczu.
    - Wzmacniam podeszwę, która wykrzywiła się od biegania.
    Chłopak spojrzał na niego z czułością. Cudownie by było, gdyby ten wspaniały i wszechstronnie uzdolniony mężczyzna był mój. A gdy patrzył na buta w jego dłoni, głęboko westchnął.
    - Naprawdę są krzywe, jak on mógł doprowadzić buty do takiego stanu?
    - Pewnie dlatego, że ma wadę postawy. - odpowiedział Yuan Zong.
    - Kurwa! Sam masz wadę postawy! - krzyknął Xia Yao. - Nie musiałbym nosić starych butów, gdybyś kupił mi nowe.
    - A sam nie możesz sobie kupić? - zapytał Wang Zhi Shui.
    - Nie mam pieniędzy.
    - Jak to nie masz pieniędzy?
    - Nie mam wystarczająco dużo pieniędzy na drobne wydatki.
    - Przecież możesz poprosić rodziców.
    - Nie dadzą mi. - odpowiedział Xia Yao dość agresywnie i przewrócił oczami, po czym zwrócił się do Yuan Zonga.
    - Nawet jeśli dasz mu przekąski, to i tak mu je zabiorę.
    Wang Zhi Shui zaczął niuchać, jakby poczuł dziwny zapach.
    - Co tak śmierdzi?
    - O czym mówisz? O butach? - zapytał z uśmiechem Yuan Zong.
    Słysząc to, Xia Yao nagle spokorniał.
    - A czyje buty nie śmierdzą? Przecież przez cały dzień w nich biegam. Kiedy jeszcze trenowałeś ochroniarzy, to twoje buty śmierdziały o wiele gorzej. Teraz żyjesz jak pączek w maśle, dlatego nie narzekaj.
    Wang Zhi Shui i Yuan Zong połączyli siły przeciw niemu.
    - Ale twoje buty naprawdę cuchną.
    - Nie wmawiaj mi bzdur, wcale tak nie śmierdzą.
    Yuan Zong podsunął mu buta pod nos, a zapach, jaki wdarł się w jego nozdrza, omal go nie zabił. Momentalnie rzucił się na Yuan Zonga, który zaczął przed nim uciekać.
    - Poczekaj, zaraz cię dorwę! Jak śmiesz mówić, że moje buty śmierdzą…
    Wang Zhi Shui stał i patrzył na nich z zazdrością.
    - Publiczne okazywanie uczuć prowadzi do rychłej śmieci.
    - To ma być publiczne okazywanie uczuć? Chcesz się przekonać na własnej skórze? - zapytał Xia Yao i przystawił swojego buta do nosa chłopaka, który omal nie zemdlał, rażony tą zabójczą bronią biologiczną.
    - Nie będę więcej żartował. - krzyknął. - I nie zapomnij o przysłudze, o którą cię prosiłem.
    - Nie zapomnę, zwłaszcza o tym, że sam nie byłeś w stanie powiedzieć mu prawdy.
    Wang Zhi Shui przytaknął.
    - Jak mogłem to zrobić? Proszę, tylko się nie wygadaj, że u ciebie byłem. Mam nadzieję, że nie będzie się skupiał za bardzo na tej sprawie i zwróci uwagę na tych, którzy mnie sabotują…
    - Dobrze, dobrze. - burknął Xia Yao. - Wiem, co mam zrobić.
    - Jeszcze jedno. Mógłbyś nagrać waszą rozmowę?
    - Po co?
    - Chciałbym wiedzieć, co tak naprawdę o mnie myśli.
    - Podobno jesteście w sobie szaleńczo zakochani. - powiedział Xia Yao z nutą sarkazmu w głosie. - Naprawdę potrzebujesz nagrania?
    - Im głębsze uczucie, tym bardziej martwimy się tym, co możemy stracić. - powiedział Wang Zhi Shui, a na jego twarzy pojawił się ponury uśmiech.
    - Dobra, dobra. - parsknął Xia Yao.


    Następnego dnia, zaraz po pracy, Xia Yao umówił się z Xuan Da Yu’im.
    - Mam wrażenie, że jesteś strasznie zaspany. - powiedział, widząc przyjaciela.
    - Wczoraj za dużo wypiłem i kac mnie trzyma.
    - Wang Zhi Shui był z tobą?
    - Ten idiota? Ech…
    Idiota? Jego ostry język w pełni zasługuje na to miano. Pomyślał Xia Yao. Nie ma co, czuć w tych słowach „miłość” na kilometr.
    Xuan Da Yu mówił dalej nieco zrezygnowanym głosem.
    - Nawet wykonał dla mnie magiczną sztuczkę. Trzeba przyznać, że w tej materii jest całkiem utalentowany.
    Gdy Xia Yao myślał, jak pociągnąć ten temat, ktoś podszedł do nich i przywitał się z jego przyjacielem.
    - Prezesie Xuan, co za zbieg okoliczności.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***






   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze