Advance Bravely [PL] - Epilog 4: Ważna rozgrywka.

 

    Wang Zhi Shui udał, że tego nie słyszy i nadal się rozpakowywał. Widząc to, Xuan Da Yu krzyknął na niego ze złością.
    - Nie słyszałeś, co powiedziałem? Wynoś się stąd!
    - Nie słyszałem. - powiedział chłopak, trzęsąc się jak galareta, ale w jego spojrzeniu nadal tliła się nadzieja.
    Xuan Da Yu chwycił go za fraki, jakby zamierzał wyrzucić go za drzwi, jednak nie był w stanie tego zrobić, patrząc w pełne pasji spojrzenie chłopaka. Ostatecznie wyrzucił przez okno wszystkie jego rzeczy.
    - Na zewnątrz jest silny wiatr.
    - I co z tego! Niech rozwieje te śmieci.
    - Ale jest tam nasza bielizna dla par z nadrukiem w kształcie serca… - mówił cicho chłopak. Sam kupił tę bieliznę, którą wybrał specjalnie dla nich. Były nawet nadrukowane ich imiona.
    - To idź i pozbieraj. - syknął Xuan Da Yu, wskazując na okno.
    - A jeśli wyjdę, a ty mnie potem nie wpuścisz?
    Xuan Da Yu nic nie powiedział. Chłopak zebrał się na odwagę i podszedł do niego i delikatnie uszczypnął jego policzki, próbując żartować.
    - Jesteś taki uroczy, kiedy jesteś zazdrosny. Uwielbiam ten twój wyraz twarzy, gdy miłość miesza się z nienawiścią…
    Niestety to strategia nie zadziałała, a wręcz odniosła przeciwny skutek. Xuan Da Yu miał wielką ochotę złapać go za kołnierz i wyrzucić za drzwi.
    - Przestań mnie obrażać, po prostu stąd wyjdź i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy.
    Mówiąc to, pchał go w stronę drzwi i dopiero teraz chłopak zaczął panikować.
    - Dlaczego? Powiedz mi dlaczego?
    - Chcesz wiedzieć? Jestem na ciebie wściekły i tobą zniesmaczony, dlatego nie chcę cię widzieć.
    Te słowa zraniły Wang Zhi Shuiego, dlatego krzyknął.
    - Da Yu, nie mów tak do nikogo, zwłaszcza do osoby, która cię kocha.
    Chłopak powiedział to bardzo poważnym tonem, czym odrobinę przeraził Xuan Da Yu’ego. Jednak on nie dał tego po sobie poznać i zamierzał dokończyć to, co zaczął.
    - Nie wygaduj bzdur. Jesteś obrzydliwy.
    Wang Zhi Shui był przerażony, chwycił się framugi i próbował wyjaśnić.
    - Daj mi coś powiedzieć. Dlaczego miałbym iść do łóżka z tym facetem? A nawet jeśli, czy zrobiłbym to w domu, gdzie łatwo odkryć zdradę? Poza tym mam bogatego i przystojnego męża, którego za nic nie zamieniłbym na nikogo innego. Nie widzisz tego? Ktoś mnie wrobił!
    Xuan Da Yu parsknął i odpowiedział, nie kryjąc sarkazmu.
    - Jesteś zbyt uprzejmy, nie zasługuję na twoją przychylność. - po tych słowach jeszcze mocniej zaczął wypychać go za drzwi. Chłopak wiedział, że musi zmienić taktykę, zrobił maślane oczy i zapytał żałosnym głosem.
    - Naprawdę już mnie nie chcesz? To miejsce było moim prawdziwym domem.
    Wyraz twarzy Xuan Da Yu ‘ego nieco złagodniał, ale jego język nadal ciął jak brzytwa.
    - Nigdy nie miałem cię za członka rodziny.
    - Nie wyrzucaj mnie, jest ciemno, a ja boję się samotności, ja… - przerwał, bo jego oczy wypełniły się łzami, których nie był w stanie powstrzymać. Za to Xuan Da Yu pochwalił w myślach jego warsztat aktorki. I nic nie mógł poradzić, ale serce mu zmiękło i gdy już miał odpuścić, zadzwonił jego telefon.
    - Prezesie Xuan, mówi Wang Wei. Chciałbym z panem porozmawiać o programie z Wang Zhi Shuim. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?
    Twarz Da Yuego zrobiła się mroczna, gdy odpowiedział.
    - Przeszkadzasz. - po tych słowach się rozłączył.
    Wang Zhi Shui zapytał niepewnym głosem.
    - On nadal chce, żebym wystąpił w jego programie?
    - Tak. To doprawdy zastanawiające, że tak się uparł, żeby zaprosić do programu kogoś, kto nie jest jakoś bardzo sławny!!! - wrzasnął Xuan Da Yu, wyzbywając się wszelkiego współczucia, po czym zatrzasnął drzwi.
    Wang Zhi Shui zacisnął zęby i sfrustrowany zaczął zbierać swoje rzeczy, które pakował do torby. Kiedy skończył, kopnął w drzwi i krzyknął.
    - Tylko potem nie żałuj, że mnie wyrzuciłeś!
    Zanim Xuan Da Yu zdążył podbiec do drzwi i się odgryźć, chłopak zniknął na końcu uliczki.

    
    Około pierwszej w nocy Xuan Da Yu się obudził i jak to miał w zwyczaju zarzucił nogę na drugą połowę łóżka, która była… pusta. Jego ludzkiej poduszki tam nie było, poczuł pod palcami zimne prześcieradło, które zmiął, zaciskając na nim pięść. Oparł się o wezgłowie i zapalił papierosa.
    Po chwili poczuł, że już nie jest zły, za to ogarnęło go poczucie strachu, był przestraszony swoimi nawykami. Jak długo spał w jednym łóżku z Wang Zhi Shuim? Trzy miesiące? Pięć? Ponad pół roku…
    Lubił pielęgnować pewne przyzwyczajenia, tak jak uczucie, jakim darzył Xia Yao. Bardzo przeżył, że jego przyjaciel związał się z Yuan Zongiem, ale nie zabolało go to tak, jak uczucie pustki, po wyrzuceniu Wang Zhi Shuiego. I w sumie stwierdził, że chłopak miał rację, gdyby go zdradzał, to na pewno nie sprowadzałby kochanka do domu… Wprost pod jego nos.
    Bardzo często się kłócili i nieważne, jak bolesne słowa powiedział, to chłopak zawsze się do niego kleił, ale kiedy przypomniał sobie, w jaki sposób kilka godzin temu kopnął jego drzwi, poczuł strach…
    Możliwe, że faktycznie dałem się zwieść… Ponownie zaczął wszystko analizować.
    - Jest po pierwszej, a on nie wrócił do domu. Gdzie poszedł spać? Do hotelu? Na ulicę? Spędzi noc na zewnątrz? Będzie się bał?
    Jak na zawołanie zawył silny zimny wiatr. Xuan Da Yu zerknął na okno, którego specjalnie nie domykał, bo wiedział, że Wang Zhi Shui na pewno skorzysta z okazji, żeby przez nie wejść. Ale chociaż czekał, on się nie pojawił.
    Naprawdę odszedł?
    Xuan Da Yu podszedł do okna, żeby je zamknąć i zamarł, widząc Wang Zhi Shuiego patrzącego w górę.
    - Ach!
    Chłopak cofnął się i powiedział ze smutkiem i rozczarowaniem.
    - Naprawdę mnie wyganiasz?
    Xuan Da Yu szybko zamknął okno i odsunął się od niego.
    Chłopak siedział pod domem, na zimnym wietrze, zaczął kichać, ale nie ruszył się stamtąd na krok.
    - Rusz dupę! - krzyknął Xuan Da Yu, ponownie otwierając okno.
    - Czuję się zraniony… - odpowiedział chłopak.
    Xuan Da Yu wyszedł na zewnątrz i podniósł go z ziemi. Chłopak spojrzał na niego smutnym wzrokiem, a kiedy wiatr zawiał, obaj kichnęli. Wang Zhi Shui zarzucił sobie torbę na ramię i odszedł, zostawiając Xuan Da Yuego samego, w piżamie, przed jego pustym domem.


    Z samego rana Wang Zhi Shui poszedł do domu Peng Ze’ego, drzwi otworzył mu Li Zhenzhen i zaskoczony zapytał.
    - Co ty tu robisz?
    - Chcę poprosić Peng Ze’ego o pooomoooc… - ostatnie słowo wypowiedział powoli, bo zauważył, w co był ubrany Li Zhenzhen. - Jak… jak mogłeś tak się ubrać?
    Chłopak przewrócił oczami i odpowiedział, poprawiając fartuszek.
    - O co ci chodzi?
    - Co robisz?
    - Gotuję.
    - Jesteś pewien? - zapytał Wang Zhi Shui z przebiegłym błyskiem w oku.
    - Mów, o co ci chodzi. - powiedział chłopak, nie pozwalając mu przejść przez próg. - Jeśli to coś pilnego, to mi powiedz, bo Peng Ze jest zajęty.
    Wang Zhi Shui zastanowił się przez chwilę i stwierdził, że skoro są w związku, to może powiedzieć też jemu.
    - Chciałbym, żeby Peng Ze porozmawiał w mojej sprawie z Da Yu, są dobrymi przyjaciółmi i Da Yu na pewno go posłucha…
    - Czekaj. - przerwał mu Li Zhenzhen. - Idź do Xia Yao. On i Xuan Da Yu są ze sobą o wiele bliżej.
    - Nawet mi o nim nie wspominaj. On tak się zna na związkach, jak… - chłopak sam nie potrafił ubrać tego w słowa.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***






   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze