Advance Bravely [PL] - Epilog 9: Prawdziwy pierwszy raz [18+].


    Dłoń Xuan Da Yu’ego zachłannie sunęła po nogach chłopaka, kierując się od kolan do wnętrza jego ud, by dopaść ukrytą tam wygłodniałą bestię. Po chwili pieszczoty, jego dłoń wsunęła się głębiej.
    - Aach! - krzyknął Wang Zhi Shui i przypomniał sobie noc, kiedy sam to zainicjował i cały się spiął. Xuan Da Yu od razu to wyczuł.
    - Boisz się, że będzie bolało?
    - Haha… - chłopak zaśmiał się nonszalancko. - Nie bałem się, nawet jak zostałem pobity. A to będzie tylko chwila dyskomfortu.
    - Nie martw się, mam olejek i najpierw trochę cię rozluźnię, a wtedy, jak już w ciebie wejdę, nie będzie aż tak bolało. - powiedział to bardzo spokojnie, jak nigdy, wyglądał na opanowanego. Jednak Wang Zhi Shui nagle chwycił go za nadgarstek.
    - Co robisz? - zapytał zdziwiony Xuan Da Yu.
    Chłopak zachichotał.
    - Najpierw chciałbym trochę cię rozgrzać, żeby weszło we mnie coś naprawdę twardego i grubego.
    Po tych słowach jego głowa znalazła się między nogami Xuan Da Yuego, którą ten chwilę później objął. Na jego twarzy pojawił się grymas nadchodzącej przyjemności, z którą nie był w stanie walczyć.
    Wang Zhi Shui tak właśnie to sobie zaplanował. Jak cię dobrze wyliżę, to znając twoje możliwości, minie kilka godzin, zanim ci znowu stanie.
    Jednak pomimo jego starań nie było wielkiego finału, za to poznał bardzo dokładnie twardziela, który wypełniał mu usta.
    Xuan Da Yu przycisnął go do łóżka, nasmarował olejkiem jego stokrotkę i zaczął na nią napierać, próbując wedrzeć się do środka. A bez wcześniejszego rozluźnienia było to bardzo ciężkie, dlatego ledwie przebił się główką swojego penisa. Nagle w sypialni rozległ się bolesny krzyk, bo chłopak poczuł się jak szaszłyk nabijany na wykałaczkę.
    - Boli? - zapytał Xuan Da Yu, a Wang Zhi Shui znosił to dzielnie, bo cały czas sobie wmawiał: Jesteśmy jednością. Ale po chwili miał ochotę dać mu w twarz. Boli? Kurwa, liczę do trzech i dzwonię na policję, jeśli w tej chwili tego ze mnie nie wyciągniesz!
    I zaczął go okładać pięściami i kopać nogami. Xuan Da Yu był do tego przyzwyczajony. Z przyjemnością patrzył, jak na jego oczach Wang Zhi Shui zmienił się z entuzjastycznego kochanka w tchórza, przerażonego widokiem penisa. Przez chwilę ze sobą walczył, ale ostatecznie postanowił się wycofać i najpierw rozluźnić go palcami.
    Wbił w niego dwa palce, które od razu zostały otulone mocnym uściskiem. Wang Zhi Shui opadł na łóżko, a czując dyskomfort, cały się spiął. Xuan Da Yu był cholernie podniecony i czuł, że z każdą chwilą jest mu coraz goręcej. Jego ciało pokryło się potem, gdy z mozołem próbował rozciągnąć napięte ścianki tunelu.
    - Dlaczego tak się spinasz? Rozluźnij się trochę.
    Wang Zhi Shui nic nie odpowiedział. Torby są luźne, czemu ich nie pieprzysz?
    Xuan Da Yu w skupieniu zaczął wbijać w niego palce i rozciągał napierające na nie ścianki. Nagle poczuł, że Wang Zhi Shui zadrżał, a jego twarz dziwnie się wykrzywiła.
    - Co jest? - zapytał, zatrzymując palce.
    - Zrób to jeszcze raz, dokładnie w to samo miejsce.
    Xuan Da Yu posłusznie szturchnął go palcem, a z ust chłopaka wydobył się przeciągły i głośny jęk. Czuł przyjemny dreszcz, biegnący wydłuż kręgosłupa. Jego brwi się rozluźniły i rozciągnęły, a on wyglądał, jakby był zdziwiony, jakby właśnie odkrył zupełnie nowy świat. Nawet nie próbował ukryć zachwytu.
    - O rany… To… To naprawdę przyjemne. Myślałem, że mnie okłamują.
    - …
    - Jeszcze raz, zrób to jeszcze raz! Mocniej, szybciej… Aach… Tak… Tak…
    Wang Zhi Shui krzyczał i jęczał z przyjemności, ale po chwili zdał sobie sprawę, że nie ma żadnej reakcji ze strony Xuan Da Yu’ego.
    - Nie czujesz tego? - zapytał.
    - Moje palce nie są aż tak wrażliwe.
    Chłopak zrobił bezwstydną minę i powiedział, uśmiechając się zadziornie.
    - Nie mam nic przeciwko, żebyś włożył tam coś grubszego.
    Ledwie skończył mówić, a z prędkością światła wbił się w niego twardy, gruby kutas, po samiutki koniec.
    Wang Zhi Shui czuł na początku ból, który szybko ustąpił. Po chwili obaj odnaleźli idealny rytm, w którym zaczęli się zatracać.
    Doświadczenie seksualne Xuan Da Yu’ego było marne. I w końcu poczuł, że może pozbyć się tego napięcia, które kumulował w sobie przez lata. Czuł też, jak jego siła i moc rosną z każdym pchnięciem.
    Zwykle pewny siebie Wang Zhi Shui, zrzucił maskę arogancji. Nie miał szans z tą brutalną siłą. Już po kilku pchnięciach czuł się wyczerpany i opadł na łóżko.
    - Nie mogę… Aaach… Tak mi dobrze… Nie mogę tego znieść…
    Ale to był dopiero początek. Xuan Da Yu złapał go za kostki, unosząc wysoko jego tyłek i, jak szalony, zaczął się w niego wbijać. Chłopak czuł, że traci kontrolę.
    - Czekaj… Jest mi tak dobrze… Za dobrze… Jak to możliwe?
    Xuan Da Yu nie przestawał, trzymał mocno jego nogi i w tej zawstydzającej pozycji dawał z siebie wszystko, patrząc z zadowoleniem na efekty swoich starań.
    Wang Zhi Shui uwielbiał skupiać na sobie uwagę. Im więcej osób się na niego patrzyło, tym bardziej był podekscytowany, a teraz czuł na sobie to skupione spojrzenie pełne pożądania. Nie mógł się oprzeć i wił się na łóżku, wykrzykując słowa, które jeszcze bardziej rozgrzewały atmosferę.
    - Ach… Tak… Pieprz mnie… Mocniej… Mocniej… Aaach.
    Xuan Da Yu nie był obojętny na te krzyki, miał w oczach dziki błysk pożądania, puścił nogi chłopaka, pozwalając, by go oplotły i przylgnął do niego. Wtulił się w jego szyję, nie przestając kołysać biodrami.
    Jego twardy kutas wchodził rytmicznie w ciało chłopaka, a pokój wypełnił się dźwiękami seksu. Wang Zhi Shui był tak podniecony, że najpierw zaczął drapać go po plecach, aż w końcu zacisnął pięści na jego miękkich włosach, bezlitośnie za nie ciągnąc.
    - Czekaj. Zlituj się. - powiedział Xuan Da Yu. - Chcesz, żebym wyłysiał?
    Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na niego seksownym, powłóczystym wzrokiem.
    - To dlatego, że jesteś taki twardy.
    Dolał tym oliwy do ognia, bo nie spodziewał się, że wbity w niego konar może stwardnieć i powiększyć się jeszcze bardziej. Po chwili czuł gorące pocałunki i ugryzienia na twarzy i szyi. Był taki szczęśliwy, gdy odczuwał przyjemność fizyczną i psychiczną. Czuł, że mógłby się od tego uzależnić i to go trochę przerażało. Nagle jego serce zmiękło, a w oczach pojawiły się łzy.
    - Da Yu, lubisz mnie?
    Mężczyzna uszczypnął go w sutek.
    - Nie wygaduj bzdur.
    - Ale nie tak z litości?
    - Nie zasługujesz na litość.
    Wang Zhi Shui poczuł, jak fala gorąca zalewa mu pierś. Nie był w stanie znieść tych wszystkich emocji, dlatego objął go mocno za szyję i zaczął napierać pośladkami na jego męskość.
    - Pieprz mnie mocniej… Ach… Jeszcze mocniej… Tak na śmierć…
    Xuan Da Yu był lekko zaskoczony, ale spełnił jego prośbę, mówiąc.
    - Nie rozśmieszaj mnie, do cholery!
    Wang Zhi Shui już bez cienia zawstydzenia złapał za swojego penisa i powiedział.
    - Patrz, jak z niego cieknie.
    Ten widok sprawił, że Xuan Da Yu omal nie stanął w płomieniach.
    - Nigdy nie spotkałem kogoś tak bezwstydnego, jak ty. - powiedział to i uśmiechnął się do niego, a był to niezwykle czuły i delikatny uśmiech, jakiego chłopak nigdy wcześniej nie widział.
    - Gdybyś uśmiechał się tak częściej, nie byłbyś przez tyle czasu singlem. - skomentował Wang Zhi Shui.
    Pośród niekontrolowanych jęków, westchnień i pasji przeżyli ze sobą swój prawdziwy pierwszy raz. Po spełnieniu oczy Xuan Da Yu’ego wypełniły się łagodnością. Oparł podbródek na piersi chłopaka, a jego oddech miał w sobie coś delikatnego. Jego mokra od potu grzywka niechlujnie przylegała do czoła i wyglądał tak seksownie, że Wang Zhi Shui omal nie doszedł od samego patrzenia.
    Jednak niezależnie od tego, jaki był cudowny, powiedział do niego.
    - Wyciągnij go. Trzymasz go we mnie już z 10 minut.
    Xuan Da Yu przechylił głowę, opierając policzek o pierś chłopaka, po czym powiedział leniwym seksownym głosem.
    - Mógłbyś go poprzytulać jeszcze przez chwilę.
    Wang Zhi Shui był pod takim wrażeniem jego urody i zachowania, że ledwie wymamrotał.
    - Jesteś uroczy.
    Da Yu nie usłyszał dokładnie jego słów, dlatego zapytał.
    - Co ty tam, kurwa, bełkoczesz?
    Wang Zhi Shui natychmiast wrócił na ziemię.
    - Nałóż mi trochę kremu w tamto miejsce. - powiedział.
    - Nie możesz sam tego zrobić? Nie będziesz czuł się zawstydzony?
    - Nie będę. - odpowiedział chłopak, rumieniąc się po uszy.
    - Może lepiej sam to zrób. - powiedział Xuan Da Yu, lekko zaskoczony jego reakcją.
    - We wszystkich powieściach o tym piszą. Powinieneś zapytać, czy nie nałożyć mi maści, by złagodzić opuchliznę. Ja się zawstydzę, ale widząc, że naprawdę chcesz to zrobić, poddam się i ci na to pozwolę.
    - Po co to aż tak przeciągać. - powiedział Xuan Da Yu i machnął ręką. - Jeśli chcesz być tam posmarowany, to sam to zrób. - po tych słowach poszedł do łazienki.
    Wang Zhi Shui zagryzł zęby i przeklął pod nosem. Otworzył szufladę i wyciągnął maść łagodzącą. Nadąsany wycisnął ją sobie na palec i już zamierzał ją zaaplikować, kiedy usłyszał.
    - Czekaj.
    Spojrzał za głosem i zobaczył Xuan Da Yu’ego, który właśnie usiadł na łóżku z mokrym ręcznikiem w dłoni.
    - Zaczekaj, najpierw trzeba umyć to miejsce, zanim cokolwiek w nie wetrzesz. - powiedział i rozsunął jego pośladki, ostrożnie wycierając z nich spermę i resztki olejku.
    Wang Zhi Shui uśmiechnął się i położył się wygodnie na łóżku.
    - Da Yu, co zamierzasz zrobić z An Runem?
    - A co mogę z nim zrobić? Podpisał kontrakt z moją firmą. Mogę jedynie umieścić go na czarnej liście.
    Chłopak wpadł w panikę.
    - Nie możesz tego zrobić! Wtedy nic na nim nie zarobisz.
    - Jestem w tym biznesie dla zabawy. To nie jest główne źródło moich dochodów.
    Wang Zhi Shui zerknął na niego przez ramię, mówiąc.
    - Bogacz…
    - Spójrz na siebie. - zaśmiał się Xuan Da Yu i uszczypnął go w tyłek.
    Chłopak syknął z bólu i powiedział.
    - Bądź delikatniejszy! Hej, mam pomysł. Dzięki temu nie stracisz ani juana na tym kontrakcie, a on zapłaci za to, co zrobił.
    - Co to za pomysł?
    - Pozwól mi zostać jego agentem.
    - Jesteś bardzo ambitny. - zachichotał Xuan Da Yu.
    - Zarobię dla ciebie pieniądze, to chyba dobrze.
    Xuan Da Yu nic nie odpowiedział, dlatego chłopak mówił dalej.
    - Będę dla ciebie pracował, nie martw się.
    - Martwię się.
    - Hej, co masz na myśli?
    Xuan Da Yu nic nie powiedział, tylko włożył do szuflady maść, którą chwilę temu posmarował lekko opuchniętą stokrotkę.
    - Co się nie odzywasz? Przed chwilą mnie pieprzyłeś, a teraz udajesz, że mnie nie znasz? - jęczał Wang Zhi Shui.
    Xuan Da Yu położył się do łóżka i patrzył na niego przenikliwym wzrokiem, a po chwili bez ostrzeżenia, wskoczył na niego, uniósł jego biodra i wbił się w niego cały.
    - Kurwa… - krzyknął zaskoczony chłopak. - Dlaczego znowu zaczynasz?
    - Sam powiedziałeś, że zachowuję się, jakbym cię nie znał. Dlatego zrobię wszystko, by poznać cię dogłębnie.
    - Czekaj! Przecież dopiero co nałożyłeś na mi tam maść. Jeśli chciałeś to zrobić jeszcze raz, to po co mnie nasmarowałeś?
    Xuan Da Yu uśmiechnął się i odpowiedział z rozbrajającą szczerością.
    - Kiedy się kochamy, czuję się tak dobrze.
    - Kurwa… Aaach… Aaaach…


    Teraz to już naprawdę koniec. 

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***






   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. "Kurwa, liczę do trzech i dzwonię na policję, jeśli w tej chwili tego ze mnie nie wyciągnie"😂😂😂😂😂wyobrażam sobie minę policjanta przyjmującego zgłoszenie 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Płakałam,ze śmiechu,z tego tekstu 🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz