Advance Bravely [PL] - Rozdział 212: Zdzieranie skóry.

 

    - Sama do niego zadzwoń. - odpowiedział Xia Yao, sugerując kompromis.
    - Prosisz mnie o coś tak niedorzecznego?
    - Teraz nie mogę do niego zadzwonić.
    - Co z ciebie za syn? Mówisz, że jestem okrutna, kiedy nie pozwalałam mu nas odwiedzać, a teraz obrażasz się, kiedy go zapraszam? Dobrze, zapomnij o tym. Auć… Mój żołądek. - syknęła z bólu pani Xia.
    Chłopak spojrzał na nią i z wielkim fochem wyciągnął telefon.
    - Dobrze! Zadzwonię, jesteś zadowolona?
    Po chwili odszedł kilka kroków, stanął w rogu i udawał, że dzwoni. Poruszał ustami, kiwał głową, a po chwili wrócił do matki.
    - Tak szybko?
    Kiedy nie przyjedzie, to może mama pomyśli, że nie chciał się z nią widzieć.
    Jednak, gdy wrócili do domu, z kuchni unosił się aromat jedzenia. Yuan Zong czuł się jak u siebie. Miał na sobie fartuch i wychodząc z kuchni, zwrócił się do pani Xia.
    - Ciociu, już wróciłaś?
    Xia Yao był wściekły, jego twarz wykrzywiła się w nieładnym grymasie, a oczy płonęły mu ze złości.
    - Co ty tu robisz? Kto ci pozwolił wejść?
    Pani Xia spojrzała na syna ze zdziwieniem.
    - Przecież prosiłam, żebyś go zaprosił.
    - Ale ja nie zadzwoniłem… - syknął chłopak.
    Kobieta poczuła, jak wzbiera w niej złość i ruszyła w stronę kuchni.
    - Wezmę filiżanki i zaparzę herbaty, przy okazji zobaczę, czy poradził sobie z włączeniem kuchenki.
    - Przestań udawać! - Xia Yao po raz pierwszy w życiu podniósł głos na matkę. - Skończył gotować, czyli na pewno poradził sobie z tą głupią kuchenką!
    Yuan Zong, zięć idealny, podszedł do chłopaka, chwycił go za ramię i podszedł z nim do pani Xia.
    - Jak możesz tak się zwracać do matki? Przeproś.
    Co za skurwiel… Pomyślał chłopak, a zazdrość aż paliła go od środka, zaczął się z nim szarpać i krzyczeć.
    - A ty po czyjej jesteś stronie, co? Co ty sobie wyobrażasz? I co z tego, że zostałeś zaproszony? I tak nie masz nic do gadania!
    Wyraz twarzy Yuan Zonga stał się mroczny i bez chwili zastanowienia, dał chłopakowi klapsa w tyłek.
    - A ty nie mędrkuj. Przyznaj się do błędu i przeproś. Jeśli nie przeprosisz, nie będzie obiadu.
    Serce chłopaka bolało tak mocno, jak pulsujący z bólu pośladek.
    - Świetnie, nie mam zamiaru jeść twojego okropnego jedzenia!
    Słysząc te słowa, pani Xia zakasała rękawy.
    - Co się z tobą dzieje? Dlaczego robisz zamieszanie?
    Yuan Zong nie zamierzał dopuścić, żeby pani Xia uderzyła Xia Yao, dlatego sam go chwycił i klepnął w tyłek. I chociaż dźwięk klapsa był donośny, to jednak samo uderzenie było niemalże niewyczuwalne.
    Kobieta dała się nabrać i aż się zagotowała. Jak on śmiał uderzyć mojego syna?! Mięśnie jej twarzy w jednej chwili się spięły.
    Wykorzystując zaskoczenie kobiety, Yuan Zong szepnął chłopakowi do ucha.
    - Specjalnie sprawiasz kłopoty? Wiesz, jak ciężko pracowałem, żeby zdobyć jej zaufanie? A ty to wszystko zniszczyłeś.
    Xia Yao nic a nic mu nie współczuł, bo złość aż z niego kipiała.
    - Dlaczego jesteś taki uparty? - mówił mężczyzna. - Nie potrafisz na spokojnie przyjąć krytyki.
    Pani Xia była niezadowolona, że została wykluczona i znacząco chrząknęła.
    - Zostaw go, jeśli nie chce jeść, niech nie je.
    Mam go zostawić? Yuan Zong patrzył w pełne gniewu oczy chłopaka, dlatego zaciągnął go do łazienki i zamknął za nimi drzwi.
    Po chwili rozległy się wrzaski Xia Yao, tak jakby właśnie dostał karę, ale pani Xia była pewna, że oni tylko udają.
    Tymczasem w łazience, żeby sytuacja wyglądała na prawdopodobną, Yuan Zong zmoczył ręcznik w gorącej wodzie i przyłożył ją do dłoni chłopaka.
    - Spójrz na swoje dłonie. Kilka dni beze mnie i mojej opieki, a skóra twoich dłoni stała się taka zniszczona i szorstka? Jak mogłeś się tak zaniedbać?
    Ostatnio Xia Yao cały czas wyjeżdżał na akcje, a pogoda była dość kapryśna, było zimno, wietrznie i czasem deszczowo, dlatego skóra jego dłoni była wysuszona, popękana i szorstka.
    - Daj ręce. - powiedział mężczyzna.
    - Nie… to gorące…
    Yuan Zong nie zważał na jego łzy, tylko okrywał mu dłonie ręcznikiem. Oczywiście, co chwilę chłopak je wyrywał, ale Yuan Zong za każdym razem go łapał i ponownie owijał mu dłonie ręcznikiem.
    - Uspokój się, zaraz naskórek się miękczy, wytrzymaj.
    Chłopak zagryzł zęby i w milczeniu znosił ból, czując, jak skóra jego dłoni staje się coraz bardziej miękka, a przez to coraz wrażliwsza na gorąco.
    Gdy Yuan Zong zmoczył po raz kolejny ręcznik w gorącej wodzie i owinął mu dłonie, wrzasnął z bólu tak głośnio, że serce pani Xia zadrżało.
    - Yuan Zong, otwórz drzwi.
    Niestety, krzyki chłopaka całkowicie ją zagłuszyły.
    Po chwili, gdy skóra zmiękła, Yuan Zong zaczął wycierać jego dłonie ręcznikiem, zdzierając suchy i martwy naskórek. Co wyglądało, jakby obdzierał świnię ze skóry.
    - Możesz już przestać. - wyjęczał chłopak.
    Yuan Zong nie zamierzał, tylko skrupulatnie ściągał martwy naskórek z każdej części dłoni Xia Yao.
    Gdy skończył, chłopak zobaczył, że skóra na jego dłoniach, choć zaczerwieniona, była gładka i elastyczna.
    - Dlaczego pomogłeś mi złuszczyć naskórek z dłoni? - zapytał Yuan Zonga
    - Bo nie mogłem patrzeć, jak są zniszczone. - powiedział mężczyzna i zaczął mydlić mu dłonie.
    - Twoje są w o wiele gorszym stanie. - odpowiedział naburmuszony chłopak.
    - Bo się od siebie różnimy.
    - Niby czym?
    Yuan Zong pochylił się i szepnął mu do ucha.
    - Gdyby moje palce były gładkie, to nie sprawiałyby ci takiej przyjemności.
    - Kurwa! Zboczeniec, jesteś strasznym zbokiem.
    I chociaż Xia Yao na niego nakrzyczał, nadal pozwolił mu zajmować się jego dłońmi. Teraz cztery dłonie były ze sobą splecione i błogie ciepło rozeszło się po całym ciele chłopaka.
    Yuan Zong odwrócił mu głowę w stronę lustra i powiedział.
    - Spójrz na siebie, jak ty wyglądasz.
    Chłopak patrzył na swoją osmaganą wiatrem twarz i pomyślał. To prawda… Za to moja mama wygląda wyjątkowo pięknie…
    Yuan Zong przeczesał jego włosy do góry. Chłopak wyrwał mu rękę i z pogardą spojrzał w lustro.
    - Nie zaczesuj mnie tak, bo wyglądam jak mnich z potarganymi piórami.
    - Oj, na pewno nie wyglądasz jak mnich. - powiedział Yuan Zong, delikatnie pieszcząc jego ucho.
    - Odpierdol się i siebie szczyp w uszy… - przez chwilę się ze sobą przekomarzali, gdy nagle pani Xia szarpnęła za klamkę.
    - Yuan Zong, skończyłeś?
    - Twoja mama jest taka niecierpliwa.
    Xia Yao starał się nic po sobie nie pokazać. W sumie miał wyrzuty sumienia odnośnie swoich dziwnych podejrzeń. Był na siebie wściekły, że jest zazdrosny o własną matkę, dlatego za nic nie zamierzał się do tego przyznać.
    Kiedy Pani Xia otworzyła drzwi, zobaczyła syna z zaczerwienionymi dłońmi. Wyglądało, jakby faktycznie został ukarany. I w sumie dała się na to nabrać. Z udawaną złością spojrzała na syna i powiedziała.
    - Dobrze, chodźmy jeść.


    W ciągu kolejnych dni pani Xia korzystała z genialnych umiejętności kulinarnych Yuan Zonga i kompletnie nie przejmowała się swoim synem.
    A chłopak przez ostatnie dni żywił się marnymi daniami w jadłodajni, gdzieś w okolicach komisariatu i tęsknił za pysznym jedzeniem zrobionym przez ukochanego.
    Kiedy wrócił do domu, matka dała mu kilka dań, które chwilę temu przygotował Yuan Zong i patrzyła, jak Xia Yao rzucił się na nie, niczym głodny lew. Ścisnęło jej się serce. Ale doskonale go rozumiała. Odkąd sama spróbowała kuchni Yuan Zonga, nie cieszył jej smak żadnego innego jedzenia.
    Gdy Xia Yao skończył jeść, od razu poprawił mu się nastrój i poszedł pozmywać naczynia. Yuan Zong siedział w salonie i odpoczywał. Po chwili zadzwonił telefon Xia Yao. Chłopak zostawił go w salonie, a Yuan Zong odebrał go, jak gdyby nigdy nic.
    To był Peng Ze.
    - Cześć Yao, muszę ci coś powiedzieć! Po naszej rozmowie postanowiłem wynająć prywatnego detektywa, który śledził Yuan Zonga. Mówił, że jednej nocy widział jego samochód zaparkowany przez twoim domem. A on wspiął się po ścianie i wszedł do domu. Nagle światło w pokoju się zaświeciło. Specjalnie zapytałem, który to pokój i to na pewno nie był twój, to była sypialnia twojej mamy… Kurcze, Yao, możesz mieć rację… Może Yuan Zong chce zostać twoim ojczymem?
    Yuan Zong słuchając tego wywodu, zbladł, a tymczasem Peng Ze mówił dalej.
    - Myślę, że twoja mama wywarła do niego dużą presję i nagle coś mu się odmieniło. I być może na początku próbował przekonać ją, żebyście byli razem, ale w końcu uległ czarowi pięknej dojrzałej kobiety. Yao, nie martw się, będę cię wspierał bez względu na wszystko…
    Yuan Zong uspokoił emocje i odpowiedział.
    - W imieniu mojego pasierba, jestem ci bardzo wdzięczny.
    - Aaach! - jęknął Peng Ze, czując, jak jelita związują mu się w supeł.
    Yuan Zong natychmiast się rozłączył.
    Xia Yao skończył akurat myć naczynia, wyszedł z kuchni i zobaczył mroczną minę Yuan Zonga
    - Co się stało? - zapytał.
    Zanim mężczyzna zdążył odpowiedzieć, telefon Xia Yao ponownie zadzwonił.
    Peng Ze był tak zaskoczony sytuacją, że wolał się upewnić, z kim rozmawiał.
    - Yuan Zong, mistrzu, posłuchaj… W sumie ten prywatny detektyw powiedział, że światło zostało włączone w pokoju Xia Yao, nie jego matki…
    - O czym ty bredzisz? - zapytał chłopak.
    - Och, to ty. - Peng Ze westchnął z ulgą.
    Xia Yao poczuł, że coś tu nie gra, spojrzał na Yuan Zonga i zapytał drżącym głosem.
    - Co się stało?
    Yuan Zong nie musiał odpowiadać. Peng Ze, wygadałeś się! Pomyślał chłopak. Co z ciebie za przyjaciel?
    - My tak tylko żartowaliśmy. - zaczął tłumaczyć się Xia Yao. - Powiedziałem mu o tym dniu, kiedy widziałem cię z moją mamą w kuchni, rozmawialiście, śmieliście się i obejmowaliście się… jakbyście byli w świetnych relacjach. Przecież nasz związek bardzo jej przeszkadzał, a tu nagle mama zaczęła interesować się młodszymi facetami, zaczęła się malować i nosić modne ciuchy... I szpilki… Dlatego pomyśleliśmy z Peng Ze’im, że… Aaach…
    Pani Xia patrzyła na niego z politowaniem i w końcu powiedziała.
    - Chodźmy porozmawiać do gabinetu.
    Xia Yao spojrzał błagalnie w stronę Yuan Zonga. Co ona zamierza? Chce, żebym napisał pięć tysięcy razy słowo „przepraszam”? A może do tego karze mi zrobić dwieście brzuszków, pięćset pompek, będę musiał wstawać o piątej rano, żeby przebiec 10 albo 15 km? Błagam… Musisz mi pomóc.
    Niestety nie zdążył poprosić go o pomoc, bo pani Xia krzyknęła na niego.
    - Chodź tu natychmiast!
    Xia Yao czuł się tak, jakby przeniósł się do starożytnych Chin, gdzie Królowa Matka postanowił ściąć mu głowę.
    - Yuan Zong… Ratuj mnie, ratuuuuuj…Aaaaach…
    Mam cię uratować? Yuan Zong zacisnął zęby ze złości. Ciesz się, że jeszcze cię nie przeżułem i nie pożarłem żywcem.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***






   Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

Prześlij komentarz