Było niemalże niemożliwe, że morderca zaszył się w jednym z domów, popełnił przestępstwo i rozpłynął się w powietrzu, nie zostawiając żadnych śladów, ale akurat wczoraj w nocy w pomieszczeniu monitoringu wybuchł pożar.
Miejsce zbrodni zostało odgrodzone żółto-białymi taśmami policyjnymi. Kiedy ich samochód przejechał przed bramą osiedla Jing Jiang Grand Garden, zobaczyli grupę gapiów czekającą przed domem ofiar. Byli jak wygłodniałe sępy czekające na sensacje.
Xie Lanshan i Tao Longyue przeszli obok nich, przeskoczyli przez taśmę i weszli do domu. Na miejscu byli już ludzie koronera i badali miejsce zbrodni. Poczuli odór krwi, jak tylko przekroczyli próg. Ten nieprzyjemny zapach, ścielił się grubą warstwą, wdzierając się do nozdrzy śledczych. Tao Longyue potrząsnął smutno głową, patrząc na miejsce zbrodni:
- Jakie to brutalne.
Na środku domu, w kałuży krwi leżało sześć ciał. Była tam para w średnim wieku, młoda dziewczyna wyglądająca na świeżo po studiach, starsza, kulawa kobieta i opiekunka, oraz około siedmioletnia dziewczynka. Ciała zostały celowo ułożone w dość dziwny sposób, jakby były złożone w rytualnej ofierze. Leżąca w środku dziewczynka była naga, jej ciało zwinięte było w pozycji embrionalnej, jakby była płodem w łonie matki. Reszta ofiar została ułożona na boku, tworząc pierścień wokół dziewczynki. Na ciele młodej kobiety w okolicy brzucha został wycięty dziwny znak. Odcięto jej też dłonie w nadgarstkach. Podłoga była zalana krwią.
Xie Lanshan zatrzymał się i zmrużył oczy, miał bardzo poważny wyraz twarzy. Nagle pomyślał o miejscu z jego snów. To krwawe miejsce zbrodni wyglądało bardzo znajomo. Czuł, jak głowa zaczyna mu pulsować, a jego ciało powoli poddaje się rozrywającym go szponom bólu. Tao Longyue zauważył zmianę wyrazu twarzy Xie Lanshana i zapytał:
- Co się dzieje?
Nie odpowiedział i tylko pocierał skronie, a następnie spojrzał na salon, w którym leżały ciała ofiar. Spojrzał na kilka plastikowych pudełek z jedzeniem leżących na blacie w kuchni, a potem na kartkę przypiętą na lodówce. Zauważył, że została tam umieszczona notatka, która brzmiała: Muszę spotkać się z przyjacielem. Odwrócił się i poszedł na drugie piętro willi. Policjanci w salonie założyli rękawiczki i byli gotowi do działania. Tao Longyue zawołał:
- Nie zamierzasz sprawdzić miejsca zbrodni?
Xie Lanshana idąc, odwrócił się i powiedział.
- Skoro zostało tak skrupulatnie przygotowane, to nic tam nie znajdziemy, poczekam na raport z sekcji zwłok.
I chociaż miał rację, Tao Longyue przypomniał sobie czasy, gdy obaj odbywali praktyki w akademii policyjnej i trafili na podobny przypadek masowego morderstwa. Była to rodzina czteroosobowa, której ciała odnaleziono dwa tygodnie po ich brutalnym zamordowaniu. Kiedy śledczy przybyli na miejsce zbrodni, ciała były w zaawansowanym stanie rozkładu, pełne robaków, zwłaszcza ciało dwunastoletniej dziewczynki znalezionej w wannie, które wyglądało makabrycznie. Było spuchnięte i sine, co wyraźnie kontrastowało z jasnoczerwoną sukienką, którą miała na sobie w chwili śmierci. Żaden z rekrutów nie był w stanie znieść tego obrzydliwego widoku i wszyscy rzucili się do toalety, tylko Xie Lanshan stał nad wanną i płakał.
Gdy później wszedł do pokoju, miał jedynie lekko zmarszczone brwi. Patrzył na rodzinne zdjęcie, wiszące na ścianie, a po jednym policzku spłynęła mu łza. Ta mała dziewczynka na zdjęciu uśmiechała się do niego, była radosna i promienna niczym słońce. Miała na sobie tę samą czerwoną sukienkę, w której została zamordowana – być może była to jej ulubiona. Tao Longyue z kolei wymiotował kwasem żołądkowym, z gorzkim posmakiem w ustach poszedł sprawdzić, jak się czuje Xie Lanshan. Pomyślał wtedy, że dobroć i empatia, to cechy, którymi mógłby opisać tego mężczyznę.
Tymczasem Xie Lanshan chodził po całym domu, a za nim podążała Ding Li, co chwile zadając mu głupie pytania.
- Myślisz, że sprawcą jest ktoś z rodziny, a może przyjaciel?
Mężczyzna nagle zatrzymał się w miejscu i odwrócił się do niej:
- Widziałaś zwłoki?
Ding Li była rozkojarzona, gdy taki przystojniak spojrzał na nią z niewielkiej odległości, z wrażenia omal nie zderzyła się z jego klatą.
- T-tak, widziałam. – wyjąkała odpowiedź.
Na twarzy Xie Lanshana pojawił się uśmieszek.
- Nieźle, nie zwymiotowałaś.
- To nie jest powód do dumy.
Dziewczyna obojętnie wzruszyła ramionami.
- Kojarzysz „Top Ten Tianya Mysteries”? Tam jest mnóstwo szczegółowych opisów i zdjęć zbrodni, o wiele bardziej obrzydliwych niż to tutaj. A ja czytałam i jadłam nudle.
- Tak, teraz o wszystkim można poczytać na forach. – powiedział Xie Lanshan, wchodząc do sypialni młodej kobiety. Przez chwilę przyglądał się wnętrzu, a następnie podszedł do biurka przy oknie i zaczął przeglądać pozostawione na nim rzeczy. Pokój był w biało-różowych kolorach i miał bardzo skromny wystrój. Mieszkająca tu dziewczyna bardzo gustownie go urządziła. Nawet posadziła za oknem kwiaty Canna, których kolorowe płatki tańczyły na wietrze. Dziewczyna niedawno rozpoczęła nową pracę. Xie Lanshan znalazł na jej biurku dyplom ukończenia studiów oraz CV. Nazywała się Cong Ying i miała małą, uroczą twarz. Niecały rok temu ukończyła studia i właśnie zaczęła swoją drugą pracę jako projektantka graficzna.
Ding Li pochyliła się, aby przyjrzeć CV, po czym powiedziała ze smutkiem:
- Nawet taka ładna i barwna osoba, po śmierci staje się szara.
W notesie Cong Ying znajdowała się ulotka o targach ślubnych, zaplanowanych na ten sam dzień, o którym wspominała notatka na lodówce.
Xie Lanshan odkrył też metalową ramkę na zdjęcia, którą dziewczyna schowała w szufladzie biurka. Ramka była odwrócona, wyjął ją i spojrzał na zdjęcie. Była na nim Cong Ying z mężczyzną. Wyglądał na około trzydzieści lat, miał na sobie garnitur, do którego włożył skórzane buty, które dodały mu elegancji. Miał duże oczy, podwójne powieki i choć miał delikatne rysy twarzy, był przystojny i w pewien sposób elegancki. Cong Ying obejmowała go na zdjęciu w bardzo intymnej pozie. Piękna dziewczyna i przystojny młodzieniec, to było idealne połączenie, niektórzy nazywali takie pary boskimi.
Ding Li dostała pracę w policji, ponieważ była dwujęzyczna, ale nie miała doświadczenia w prowadzeniu spraw kryminalnych. Weszła do pokoju za Xie Lanshanem i snuła się po nim bez celu. Na łóżku ani na podłodze nie było śladów krwi, co jasno wskazywało, że nie dokonano tu zbrodni. I ogólnie nie wiedziała, czego powinna szukać.
Xie Lanshan przeszukiwał rzeczy ofiary, a Ding Li nie odrywała od niego wzroku. Był wysoki i dobrze zbudowany, ale jego rysy twarzy były delikatne, jakby wykute z marmuru. Miał długie, smukłe palce, które nawet w lateksowych rękawiczkach dobrze się prezentowały. Wzrok Ding Li był przyklejony do Xie Lanshana, a on był skoncentrowany na poszukiwaniach, choć jej zachowanie nie uszło jego uwadze. Patrzył na zdjęcie w swojej dłoni i powiedział:
- Skup się, na mojej twarzy nie znajdziesz żadnych dowodów.
- Uch, a może ten mężczyzna na zdjęciu to sprawca?
Ding Li szybko wzięła się w garść i ponownie skupiła się na sprawie:
- Na forach piszą, że w wielu przypadkach dotyczących masowych morderstw, głównym podejrzanym jest chłopak albo zięć. Co myślisz? – powiedziała i miała ochotę podejść bliżej do przystojnego starszego kolegi. W biurze zachowywał się lekkomyślnie, ale teraz był skoncentrowany i poważny. Czekała, ale nie otrzymała odpowiedzi, dlatego zniżyła głos i pochyliła się w jego kierunku, mówiąc nieco zadziornie.
- Chcesz wiedzieć, co napisano w tamtym poście o tobie i Mu Kunie?
Xie Lanshan odwrócił się i spojrzał na nią. Miał niezwykłe oczy, które wyglądały zjawiskowo w ciemnej oprawie rzęs i brwi. Były jasne, miały bursztynowy odcień, który w świetle wydawał się karmazynowy. Nagle jego spojrzenie stało się chłodne, a chwilę później odezwał się do Ding Li.
- Nieważne, co powiesz, najlepiej o tym zapomnij, dla własnego bezpieczeństwa.
To dziwne, ostre spojrzenie sprawiło, że w głowie dziewczyny pokazała się wizja zakrwawionych ciał leżących w salonie, a jej serce omal się nie zatrzymało.
- Żartowałem, głuptasie. Żartuję sobie z ciebie. – powiedział Xie Lanshan i uśmiechnął się, unosząc jeden kącik ust, patrząc na przerażoną twarz młodszej koleżanki. Jego spojrzenie złagodniało, gdy na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - No dobra, powiedz mi, co myślisz o tej sprawie.
Tłumaczenie: Antha
Korekta: Bella
Dziękuję za kolejny rozdział bardzo dobrze zapowiadającej się historii.
OdpowiedzUsuń