Counterattack [PL] - Rozdział 155: Wypij piwo, które sam sobie naważyłeś [18+]

 


    Wu Suo Wei po raz kolejny wydał pieniądze, kupując sporo gadżetów, a teraz ktoś inny z nich skorzysta. Chi Cheng skuł mu ręce i przykuł go do podstawy ramy łóżka, tak że jego ciało wygięło się w łuk i zawisło w powietrzu. Zgiął mu nogi w kolanach i przywiązał kostki do ud. Nogi chłopaka od razu się rozwarły. Sięgnął po kabel i uderzył nim dwa razy w dłoń. Jego ciemne spojrzenie wywołało niepokój w sercu Wu Suo Weia.
    - To naprawdę niezły gadżet, mogę mocno uderzyć, a i tak nie zrobię ci krzywdy.
    Chłopak pobladł.
    - To będzie boleć, tak samo, jak bicie pasem.
    - Naprawdę? - Mężczyzna owinął kabel wokół jego piersi. - Jak mnie biłeś, nie przejmowałeś się tym za bardzo.
    - Bo nie robiłem tego mocno, tylko się bawiłem.
    - Też nie użyję całej siły.
    - Nie wierzę!
    Chi Cheng zbliżył się i ugryzł go delikatnie w nos.
    - Też ci nie wierzę.
    Wu Suo Wie był zaskoczony i zobaczył, jak Chi Cheng podnosi rękę.
    - Nie rób tego!
    Trzask. Pierwsze uderzenie trafiło w środek czerwonego sutka na lewej piersi chłopaka.
    - To boli!
    - Nie udawaj - powiedział mężczyzna, przytrzymując udami jego wijące się ciało. - Jeszcze dobrze nie zaczęliśmy, na ból przyjdzie czas za chwilę.
    Chi Cheng umiejętnie poruszał ręką, a cienki kabel co chwilę smagał sutek chłopaka. Nie uderzał tak mocno, jak Wu Suo Wei i robił przerwę między uderzeniami, by ból powoli ustał.
    - Aaała, to boli! Cheng… Aaach!
    Wu Suo Wei zaczął drżeć i błagać z żałosną miną.
    - Boli? - zapytał Chi Cheng, zatrzymując się na chwilę.
    Chłopak przytaknął, jego oczy były pełne łez, a klatka piersiowa była już cała czerwona. Jego sutki wyglądały tak, jakby użądliła je pszczoła.
    - Pozwól, że natrę cię czymś, co złagodzi ból - odparł Chi Cheng, sięgając po olejek z dodatkiem chili.
    Widząc to chłopak zaczął krzyczeć.
    - Nie, nie, aaach!
    Mężczyzna wylał olejek na obie jego piersi i delikatnie go wmasował. Wu Suo Wei poczuł pieczenie na klatce piersiowej. Czuł się dziwnie, bo nie był to ból, a raczej uczucie, które rozgrzewało go i pobudzało, dlatego zaczął wydawać z siebie seksowne jęki.
    Kajdanki szczękały o ramę łóżka, co tylko nakręciło Chi Chenga. Trzymając kabel w dłoni, skierował go w stronę ud chłopaka, ujął w drugą rękę jego męskość i wycelował w sam czubek nabrzmiałego penisa.
    - Nie! - krzyknął chłopak.
    Chi Cheng uśmiechnął się szelmowsko i odpowiedział:
    - Ty możesz mnie chłostać, a ja ciebie nie?
    Po tych słowach uderzył. Kabel trafił w punkt, z którego sączyła się przezroczysta ciecz. Wu Suo Wei poczuł, jak robi mu się gorąco, z jego oczu popłynęły łzy i z całej siły szarpnął kajdanki.
    - To… to boli!
    Chi Cheng ponownie uderzył w to samo miejsce.
    - Co zrobiłeś za moimi plecami? Lepiej się przyznaj. Jedno uderzenie za każdą intrygę.
    - Zjadłem guan tang bao… które ci kupiła… Aaała! Wysyłałem jej wiadomości za twoimi plecami… Aaała! Dałem jej tani pierścionek…
    Chi Cheng uderzał go za każdym razem, kiedy chłopak wyznawał kolejne przewinienia. Wu Suo Wei krzyczał i przyznawał się do wszystkiego.
    - Dość… dość! Przestań mnie bić!
    Mężczyzna polał kabel olejkiem z chili i przycisnął spętane nogi chłopaka do jego klatki piersiowej. Jego tyłek był teraz wysoko uniesiony, a różowiutka stokrotka prezentowała się w całej okazałości. Wu Suo Wei walczył, jęczał i krzyczał, że tego miejsca nie powinien chłostać. To miejsce jest na tyle unerwione, że zwykły dotyk dość mocno go stymulował.
    - Nie! Nie… błagam!
    A jeśli o coś takiego prosisz bestię, to tak jakbyś zachęcał ją do działania. Chi Cheng spojrzał na niego, na jego przerażone spojrzenie i powoli uniósł kabel.
    Świst. Chłopak poczuł, jak promieniujący ból przeszywa jego ciało, omal nie zemdlał. Miał wrażenie, że jego dziurka został pogryziona przez rój os. Czuł pieczenie i pulsujący ból. Jego pośladki drgały, a pot pokrył całe jego ciało. Krople potu płynęły pęknięciem między pośladkami, które robiły się czerwone, co tylko podkreśliło piękno tego małego kwiatuszka schowanego w ich głębi.
    - Mój błąd… nie zrobię tego nigdy więcej! Cheng… Mój kochany… aaach!
    Mężczyzna uznał, że na dzisiaj kara była wystarczająca i chłopak zapamięta ją na dłużej. Wyrzucił kabel i polizał miejsce, które tak go kusiło, co było jednocześnie i karą, i nagrodą.
    Wu Suo Wei poczuł błogą falę ciepła, która wypełniła go od wewnątrz. Chi Cheng chwycił wibrator i wepchnął go w dziurkę, włączając najmocniejsze wibracje.
    Wu Suo Wei z wrażenia nie był w stanie wydobyć z siebie dźwięku. Szarpał rękoma, co sprawiało, że szczęk kajdanek był coraz głośniejszy, jego biodra drżały, a spragniona orgazmu mina wytrąciła Chi Chenga z równowagi, prowadząc go na krawędź pożądania.
    W łóżku Chi Cheng był bezwzględnym królem, ale ten niegrzeczny chłopak, jako jedyny sprawiał, że tracił rozum.
    Wu Suo Wei był pobudzony i pragnął więcej, spojrzał na niego wygłodniałym wzrokiem, a jego oddech stał się gorący. Mężczyzna ledwie stłumił chęć zaspokojenia swoich potrzeb i usiadł obok niego.
    - Co robisz? - zapytał chłopak ocierając się o potwora prężącego się między nogami Chi Chenga. - Chcę go!
    - A nie chciałeś przypadkiem skosztować mojego tyłka? Już ci przeszło?
    - Już nie chcę, wejdź we mnie, wejdź! - krzyczał chłopak z pragnienia.
    Chi Cheng nadal się trzymał, chociaż czuł ból nabrzmiałego do granic członka. Wu Suo Wei powoli osiągał swój limit, czuł wibracje, które stymulowały go od wewnątrz, a gdy spojrzał w pełne czystego pożądania oczy Chi Chenga, eksplodował, jęcząc seksownie i z trudem łapiąc oddech.
    - Cheng… Cheng!
    Orgazm chłopaka był jedną ze słabości Chi Chenga, a gdy słyszał swoje imię wołane tym seksownym głosem, prawie tracił przytomność, to było to, co całkowicie łamało jego wolę. Nie był w stanie tego znieść i wszedł w niego, nie wyciągając wibratora. Głowa chłopaka wygięła się do tyłu, a kajdanki zostawiły czerwone zadrapania wokół jego nadgarstków.
    - Za głęboko!
    Jednak Chi Cheng nie znał granic, z każdym pchnięciem sprawiał, że Wu Suo Wei krzyczał coraz głośniej. Wibrator działał też na Chi Chenga, przeklął głośno i po chwili obaj zostali złapani w sidła rozkoszy, której chętnie się poddali.
    Bez względu na to, jak gwałtowne go brał, Chi Cheng nie mógł się oprzeć i zaczął całować chłopaka. Ich języki się splotły, a wraz nimi umysły i serca. Mężczyzna czuł, że z każdym mocnym pchnięciem jego miłość jest coraz większa.
    - Grzeczny chłopiec.
    I choć powiedział to łagodnym tonem, uniósł jego biodra i wystrzelił w niego dowód swojej miłości. To było tak intensywne, że Wu Suo Wei się rozpłakał.
    - Już nie mogę… nie mogę…
    Stymulacja była tak duża, że chłopak zaczął tracić kontrolę nad głosem, zaczął wykręcać biodra, by uniknąć kolejnego pchnięcia. Jednak ten potwór wbijał się w niego nieustannie sprawiając, że całe jego ciało drżało.
    - Aaach!
    Płonął od wewnątrz i czuł się tak, jakby w jego brzuchu wybuchła bomba, a chwilę później nastąpiło uwolnienie.
    Gdy skończyli, chłopak był wykończony, leżał na Chi Chengu z oczami mokrymi od łez.
    - Spójrz na siebie - powiedział mężczyzna szczypiąc go w policzek i udając, że się złości. - Popłakałeś się, kiedy cię uderzyłem. Gdzie podziała się twoja odwaga, którą emanowałeś na początku?
    Wu Suo Wei nie odpowiedział, tylko odwrócił głowę w drugą stronę. Chi Cheng ugryzł go pieszczotliwie.
    - Pozwoliłem, żebyś mnie odrobinę potorturował.
    - Ale nie pozwoliłeś mi cię wziąć - odpowiedział naburmuszony chłopak.
    Chi Cheng był zaskoczony, a Wu Suo Wei wtulił głowę w jego ramię i wyszeptał:
    - Mógłbym cię pożreć? Tylko raz, jeden raz wystarczy.
    Mężczyzna przeczesał palcami jego włosy i zapytał:
    - Naprawdę chcesz mnie mieć, nawet jeśli tego nienawidzę?
    - Też tego nienawidziłem, ale zrobiłem to dla ciebie. Jeśli się nie zgodzisz, poczuję, że nasza miłość jest niepełna.
    Chi Cheng nagle zacisnął dłoń na jego szyi.
    - Każdy ma jakiś cel, lecz gdy go osiągnie, to nie zawsze będzie oznaką dominacji, ale może doprowadzić do zniszczenia.
    - Nie wciskaj mi kitu, nie rozumiem, o co ci chodzi. Ja chcę cię tylko przelecieć.
    Oczy mężczyzny niebezpiecznie pociemniały.
    - Nie mówmy teraz o tym, śpij.
    Jednak chłopak nie zamknął oczu i patrzył na niego.
    - Wei Wei - upomniał go Chi Cheng.
    Wu Suo Wei zaklął pod nosem, westchnął, wtulił się w jego ramiona, a gdy zamknął oczy, od razu zapadł w głęboki sen.
    Za to Chi Cheng przez dwie godziny nie był w stanie zasnąć i palił papierosa za papierosem.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Ale Chi Cheng ma słabość do Wu Suo Wei 💜 to słodkie 😍 Dziękuję za tłumaczenie 😘

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz