ITD [PL] - Rozdział 2.4: Wrogie spotkanie

 

 
    Tao Longyue szukał solidnego punku zaczepienia i wskazówek, a tu nagle jedna sama zapukała do jego drzwi. Szybko sprawdził na telefonie godziny otwarcia Muzeum Crane, przy okazji potwierdzając, że dzisiaj odbywają się zajęcia prowadzone przez Shen Liufei’a.
    Tao Longyue uniósł brew, spoglądając na Xie Lanshana, blizna na jego oku również się podniosła.
    - Nie można było prosić o lepszą okazję, jedźmy tam.
    Nie dał Xie Lanshanowi szansy sprzeciwu i zawrócił auto, po czy ruszył prosto przed siebie.
    Kolejna fala gorącego powietrza buchnęła przez okno. Xie Lanshan aż pochylił głowę i zamknął oczy.
    - Jedź szybciej. – powiedział i ścisnął w dłoni nabój zawieszony na jego piersi.
    Samochód lekko trząsł się na drodze, a jego serce stopniowo wpadało w ten sam rytm.
    Kiedy przejeżdżali obok Biura Miejskiego, Tao Longyue nacisnął na hamulec, rozejrzał się i nagle jego oczy rozbłysły. Wysiadł z auta, mówiąc, że musi odebrać dodatkowy raport z sekcji zwłok.
    Xie Lanshan został w samochodzie. Wiedział, że ten drań użył tej marnej wymówki, żeby poflirtować. Zapukał w szybę i krzyknął.
    - Masz dwie minuty.
    Su Mansheng szła w kierunku głównej bramy w towarzystwie kobiety oficera. Nagle objęła ją ramieniem i delikatnie do siebie przyciągnęła, po czym pomogła jej poprawić kołnierz w mundurze.
    Su Mansheng była dość wysoka, miała około 176 centymetrów wzrostu, a gdy włożyła buty na obcasie, wyglądała na jeszcze wyższą. Przy niej policjantka była niczym maleńki ptaszek, który wpadł w ręce pani doktor.
    - Zawsze dbaj o to, jak wyglądasz, zwłaszcza kiedy nosisz mundur. – przypomniała jej uprzejmym głosem i poprawiła kołnierzyk.
    Widząc to, Xie Lanshan zagwizdał, a Tao Longyue szybko podszedł do Su Mansheng. Oczywiście doskonale zrozumiał, co oznaczał ten gwizd, a mianowicie: Wybacz stary, ale ona gra w innej drużynie.
    Widząc podchodzącego Tao Longyue, Su Mansheng odezwała się oficjalnym tonem:
    - Raport z dodatkowej analizy zostanie wysłany do was w ustawowym terminie. Przekazaliśmy już śledczym wszystkie gotowe analizy. Dlatego, kapitanie Tao, nie musiał się pan fatygować osobiście.
    Rzeczywiście, raport z autopsji został błyskawicznie dostarczony. Dla wydziału medycyny sądowej to była prosta sprawa, ponieważ zwłoki zostały odkryte bardzo wcześnie, a obrażenia i rany ofiar były proste do analizy.
    Kapitan Tao miał w głowie kilka gotowych komplementów, którymi chciał obdarować panią doktor, ale zimne słowa kobiety, ostudziły jego zapędy. Zwłaszcza, że nagle go minęła i krzyknęła w stronę auta.
    - Hej, Xie Lanshan.
    Mężczyzna spojrzał zaskoczony, bo już rozsiadł się wygodnie, zamierzając obejrzeć sobie kolejne starcie kapitana z Su Mansheng. Do pełni szczęścia brakowało mu tylko popcornu. Zawołany, wychylił głowę przez okno i uśmiechnął się zadziornie.
    - W czym mogę pomóc?
    Su Mansheng przyjrzała mu się uważnie, ale nie było to spojrzenie, jakim kobiety obdarzają mężczyzn, w taki sposób patrzy drapieżnik na swoją ofiarę. Po chwili odwzajemniła uśmiech i powiedziała:
    - Tak ci się przyglądałam i muszę stwierdzić, że nie jesteś w moim typie.
    Xie Lanshan był lekko zaskoczony, ale szybko zrozumiał, że była to odpowiedź na jego zachowanie. W końcu wyjawił kapitanowi swoją teorię na temat jej seksualności. By ukryć zakłopotanie, podrapał się po nosie i przybrał niewinną minę, po czym odpowiedział.
    - Jest mi niezmiernie przykro.
    Su Mansheng odwróciła się od niego i spojrzała na Tao Longyue’a, po czym zwróciła się do niego.
    - Jeśli uda ci się rozwiązać tę sprawę, to pójdę z tobą na randkę.


    Muzeum Crane znajdowało się na zachodnim przedmieściu Hanhai, blisko granicy miasta. Było to prywatne muzeum, które nie cieszyło się zbyt dużym zainteresowaniem. Nie posiadało bogatej kolekcji dzieł sztuki, ale każdy eksponat był z pewnością rzadkim arcydziełem.
    Oczywiście, słowa uznania zwiedzających były lepszą reklamą, niż komercyjne kampanie. I od czasu otwarcia, muzeum cieszyło się całkiem dużym zainteresowaniem zwłaszcza wśród młodych artystów i kolekcjonerów.
    Muzeum było usytuowane w takim miejscu, że można było wywnioskować, że nie zostało zbudowane dla zysku. Raczej po to, by zaspokoić hobby bogatego człowieka.
    Zachodnie przedmieście było historycznym cmentarzyskiem. Legendy głoszą, że to tutaj, w czasach wojny Japończycy wyrzucili ciała poległych po trzech dniach i trzech nocach bestialskiej masakry. Później na tym terenie wybudowano fabryki, które po pewnym czasie zostały przebudowane. Jednak to miejsce nadal było owiane tajemniczą aurą.
    Xie Lanshan nie mógł sobie przypomnieć, gdzie o tym przeczytał, ale pamiętał, że podobno Muzeum Crane rocznie inwestuje trzydzieści milionów juanów. Jednak nikt nie wiedział, kim jest jego właściciel, ponieważ nigdy nie ujawnił się publicznie.
    Dojazd z biura do muzeum trwał około trzech godzin. Tao Longyue był w dobrym nastroju i nucił jedną z piosenek Jacky Cheunga. Uważał, że propozycja Su Mansheng obaliła tezę, że jest lesbijką. Co więcej, dała mu nadzieję, że jego uczucie nie jest jednostronne, bo najwyraźniej też była nim zainteresowana.
    W przeciwieństwie do niego Xie Lanshan opierał głowę o zagłówek siedzenie, a wyczerpanie malowało się na jego twarzy. Wyglądał, jakby coś go bolało. Chwilę ponarzekał pod nosem, aż w końcu się odezwał.
    - Ładny wygląd, kiepski gust.
    Muzeum Crane nie było monumentalną budowlą ani nie posiadało nowoczesnego designu. Cechą, która je wyróżniała, była otaczająca je zieleń. Dwa budynki o kształcie diamentu były ze sobą połączone. Elewacja była w surowym, klasycznym stylu zbudowana z czerwonej cegły i białego marmuru. Oba budynki były niemalże ukryte wśród natury, tworząc idealne miejsce, by schronić się przed letnim upałem.
    Dotarli do muzeum na chwilę przed jego zamknięciem. Zobaczyli grupę roześmianych i radośnie szczebioczących młodych kobiet, które właśnie wychodziły z budynku. Najczęściej wymawianymi przez nie słowami były: „Pan Shen”. Po zamknięciu muzeum można było przebywać na jego terenie, co też właśnie wykorzystywały rozmawiające dziewczyny.
    Gdy powoli się oddaliły, Tao Longyue spojrzał na Xie Lanshana i wyciągnął rękę po swój policyjny identyfikator, bo zamierzał wejść do budynku. Jednak Xie Lanshan wolał zaskoczyć swój cel i najpierw mu się przyjrzeć.
    Tao Longyue patrzył na główny budynek muzeum w zamyśleniu. Parter był niemal tak wysoki, jak drugie piętro zwykłego budynku. Dół zewnętrznej ściany był zbudowany z gładkiego marmuru, a wyżej była już cegła, która tworzyła sztuczny klif, którego przeciętny zjadacz w życiu by nie pokonał.
    Wspinaczka była dla Xie Lanshana prosta, jak bułka z masłem. Podskoczył i złapał za ostre krawędzie cegieł, potem podciągnął się na ramionach i wskoczył na filar wysokiego parteru. Na szczęście nikt go nie widział. Tao Longyue, jako kapitan, postanowił zachować swą godność i został na dole.
    Xie Lanshan w międzyczasie wskoczył przez okno do środka i wychylając się, pomachał do niego zapraszając go gestem, by poszedł w jego ślady. Tao Longyue cyknął językiem, zacisnął zęby i zaczął wspinać się po ścianie. Zajęło mu to trochę więcej czasu niż Xie Lanshanowi, ale i tak wykazał się niezwykłą sprawnością.
    Tao Longyue pochylił się do przodu i ciężko dysząc, oparł dłonie na kolanach. Ten krótki i intensywny wysiłek dał mu się we znaki. Xie Lanshan spojrzał na niego i mruknął coś pod nosem, po czym potrząsnął głową.
    Zanim weszli do sali wystawowej, kapitan Tao zaczął narzekać na ból brzucha i powiedział, że musi iść do toalety.
    - Poważnie? - Xie Lanshan powstrzymał się, żeby nie przewrócić oczami i powiedział: - Pośpiesz się.
    Tao Longyue pobiegł do łazienki, a Xie Lanshan zaczął spacerować po korytarzach muzeum. Nie było tu nikogo poza nim. Wnętrze muzeum było całe w drewnie. Było tu sporo dziwacznych korytarzy wijących się i skręcających w różnych kierunkach, tworząc unikalną i kreatywną przestrzeń.
    Dźwięki kroków Xie Lanshana odbijały się echem. Naturalne światło z trudem docierało do wnętrza, nawet w ciągu dnia. A gdy zapadał zmierzch, było tu nieco mrocznie i upiornie.
    Kiedy Xie Lanshan zobaczył obszar wyłączony ze zwiedzania, natychmiast tam poszedł. Dostrzegł na podłodze czerwone plamy, ukląkł i sprawdził czy to nie jest krew, a dopiero później ruszył w głąb korytarza.
    Dziwaczne dzieła sztuki były rozmieszczone w pomieszczeniu, do którego trafił. Wszystko było tu w barwach bieli i czerni, a cała wystawa wyglądała, jakby jej tematem przewodnim była ciemność. W cieniu skrywały się drzwi, a gdy Xie Lanshan je otworzył, zobaczył dość krwawy obraz.
    Wiszący tam obraz wyróżniał się dość znacznie w monochromatycznej przestrzeni. Wanna, kobieta i podłoga zalana świeżą krwią. Obraz był niemal identyczny, jak scena, którą widywał we śnie.
    Xie Lanshan był oszołomiony. Poczuł, jak ściska mu się gardło, tak jakby dopadło go tysiące rąk i pchało go w różnych kierunkach.
    Po chwili udało mu się oderwać wzrok od obrazu, ale jego oczom ukazał się kolejny, jeszcze bardziej szokujący widok. Nagie ciała, zakrwawione od zadanych ran, ułożone w okrąg, a napis wyryty na brzuchu dziewczyny z obrazu, był mu dobrze znany. Ten obraz wiernie oddawał scenę masakry w domu rodziny Cong.
    Xie Lanshan zobaczył podpis z datą, w prawym dolnym rogu obrazu: „Shen Liufei” namalował go dziesięć lat temu. Obraz, który widział wcześniej, należał do tej samej serii dzieł, których motywem przewodnim było morderstwo. Czerwień była dominującym kolorem na obu tych obrazach, tworząc przerażająco surrealistyczną wizję, która pozostawiała silne i potężne wrażenie na widzu.
    Mimo to, ta seria miała dziwnie kojącą nazwę „Granica Światła i Ciemności”. Xie Lanshan przypomniał sobie, że Cong Ying miała na półce książkę o tym tytule. Pamiętał, jak przyglądał się temu regałowi, czując, że coś było nie tak. To właśnie sposób, w jaki ta książka została umieszczona na półce, rzucał się w oczy. Została wrzucona do innych uporządkowanych książek.
    Obrazy i książka miały ten sam podpis, były dziełem Shen Liufei’a.
    Xie Lanshan zauważył, że z tyłu ktoś się do niego zbliża. Założył, że Tao Longyue i powiedział:
    - Hej, Tao, spójrz na ten obraz, ta nazwa…
    Nagle zamilkł, gdy ten ktoś zatrzymał się przy drzwiach. Xie Lanshan zdał sobie sprawę, że to nie był Tao Longyue.
    - Ta nazwa pochodzi z wiersza poety z dynastii Song, Shi Zhengjue. To „Hymn do zjednoczenia człowieka z jego mistrzem zen”. – dokończył mężczyzna stojący za nim. - Mała czarka natury może rozszerzyć się na niebiosa i ziemię, by to, co złe zostawić na Granicy Światła i Ciemności.
    Jego głos był głęboki, ale bardzo delikatny i brzmiał dziwnie znajomo. Xie Lanshan od razu rozpoznał w nim mężczyznę, którego spotkał w kinie. Kąciki jego ust nieznacznie się uniosły, gdy się do niego odwrócił.
    Jednak musiał przyznać w duchu, że to spotkanie go zaskoczyło. Przez chwile patrzyli sobie w oczy. Stojący przed nim mężczyzna był wysoki i bez zadzierania głowy mógł spojrzeć mu w oczy. Xie Lanshan patrzył na jego jasną i przystojną twarz, której nie był w stanie opisać słowami. Był zaskoczony, że ten mężczyzna był tak młody. Gdyby nie garnitur, mógłby przysiąc, że stoi przed nim student.
    Wyglądało na to, że mężczyzna go nie pamiętał, jego spojrzenie było chłodne i odrobinę nieobecne.
    - Muzeum jest zamknięte. – powiedział delikatnym głosem, pukając palcem w drzwi, na których wisiała tabliczka, że w tym pomieszczeniu mogą przebywać jedynie pracownicy.
    - Szukam kogoś. - powiedział Xie Lanshan, nie ujawniając swojej tożsamości.
    - Och? - Spojrzenie mężczyzny było ostre i pełne podejrzeń, ale nadal się uśmiechał. Wyglądał, jakby przejrzał plan policjanta, ale postanowił dać mu szansę na wyjaśnienie.
    - Szukam, szukam mojego kuzyna, Shena Liufeia. – powiedział Xie Lanshan, uśmiechając się szeroko. Ten uśmiech mógł skraść wiele serc. Wykorzystując swoją ujmująca aparycję, sprawił, że wyglądał jak szczery, godny zaufania i nieszkodliwy chłopak. – Uczy tu rysunku.
    - Tak? - Mężczyzna również uśmiechnął się szeroko. Tak samo uśmiechał się wtedy, w kinie, było w tym odrobinę drwiny, chłodu i uprzejmości. – To ja jestem Shen Liufei.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Bella

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

  1. W końcu znowu się spotkali 😍 czekam na rozwój ich relacji, coś czuję że na początku będzie ciężko 😊 Dziękuję za tłumaczenie 💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, okoliczności są dość kontrowersyjne ;)

      Usuń
  2. Japieprnicze... A ten ich nowy profiler nie nazywa się przypadkiem też coś na She(...) kuźwa się zaraz okaże, że koleś do tańca i do morderstwa 🤔🤭🤣

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz