SCI Mystery - tom 1 [PL] - Morderczy cień / Rozdział 113: Niby ma rację, a jednak się myli

 

    – I tak to właśnie było. – powiedział Bai Jintang patrząc na brata i Zhan Zhao. – Chcecie jeszcze o coś zapytać?
    Obaj spojrzeli na siebie, ale żaden się nie odezwał. To nie oznaczało, że nie mieli więcej pytań, ale wiedzieli, że pytania o przeszłość byłyby dla Bai Jintanga tak bolesne, jak wcieranie soli w ranę. Kiedyś Zhan Zhao próbował za wszelką cenę pomóc mu odzyskać pamięć, ale po pewnym czasie zrozumiał, że jego doświadczenia życiowe były tak okrutne, że będzie lepiej, jeśli nigdy sobie o nich nie przypomni.
    Nagle na parking wszedł Gongsun z teczką dokumentów pod pachą.
    – Co oni tam tak stoją? – mruknął pod nosem, po czym podszedł bliżej i spojrzał na całą trójkę czując, że atmosfera jest nieco ciężka.
    Bai Yutang kaszlnął i od razu zapytał Gongsuna:
    – Jak sytuacja na górze?
    – Wszystko dobrze – odpowiedział doktor i pokazał im pudełko, które trzymał w dłoni. – Mam to tutaj. To nie jest produkt krajowy, dlatego musimy go dokładnie sprawdzić, może znajdziemy jakąś wskazówkę. A na górze wszystko jest w jak najlepszym porządku.
    Zhan Zhao otworzył drzwi Spykera i pomógł wysiąść Luo Yangowi, po czym mrugnął znacząco do dowódcy. Ten przytaknął skinieniem głowy i spojrzał na brata.
    Bai Jintang od razu zauważył jego przepraszający wzrok, jak u dziecka, które coś przeskrobało. Poczuł ciepło na sercu i powiedział:
    – Co tak stoicie, idźcie na górę.
    Nieco zawstydzeni Zhan Zhao i Bai Yutang trzymający za rękę Yang Yanga ruszyli w stronę windy. Gdy cała trójka w niej zniknęła, Gongsun zauważył, że Bai Jintang wsiadł już do auta, dlatego szybko poszedł w jego ślady.
    – Co się stało? Co to była za mina? – zapytał, gdy zajął miejsce pasażera. – Nieczęsto widzę, żebyś patrzył na te bachory takim wzrokiem.
    Bai Jintang nie odpowiedział, tylko spojrzał na Gongsuna i zbliżył się do niego, by pocałować go w usta. Doktor zamarł, po czym poniósł rękę i zadał szybki cios, który trafił go w klatkę piersiową.
    – Hehehe! – zaśmiał się Bai Jintang masując się po piersi. – Jesteś głodny? Chodźmy coś zjeść.
    – Muszę wrócić na komisariat. – burknął Gongsun.
    – Poczekam na ciebie – powiedział mężczyzna i uruchomił silnik.
    Gongsun spojrzał na pudełko, które trzymał w dłoni.
    – Oddam to do analizy i pójdziemy na kolację.
    Bai Jintang czule pogłaskał go po włosach.
    – Dobrze.


    Naciskając przycisk w windzie Zhan Zhao i Bai Yutang odetchnęli z ulgą i spojrzeli na siebie, bo cały czas czuli się nieswojo. Yang Yang zaczął się im przyglądać, aż w końcu nie wytrzymał i zapytał:
    – Co się stało? Zrobiliście coś złego?
    Obaj mężczyźni byli zaskoczeni i delikatnie się zarumienili, po czym spojrzeli na chłopca.
    – Skąd ten pomysł?
    Po tych słowach znowu spojrzeli na siebie jeszcze bardziej zakłopotani.
    Luo Yang kiwnął głową, jakby chciał powiedzieć „Rozumiem” i nie zadawał już więcej pytań. A gdy drzwi windy się otworzyły, wybiegł, żeby jak najszybciej zobaczyć brodatego wujka. Zhan Zhao i Bai Yutang westchnęli głęboko i ruszyli za nim w dość kiepskich nastrojach.
    Brodacz leżał na jednej z sal, miał opatrunek na szyi, a Bai Chi poił go wodą z łyżeczki. Luo Yang z uśmiechem wbiegł do pokoju, wziął od Bai Chi’ego łyżeczkę i stanął na palcach przy łóżku, żeby dosięgnąć do ust Brodacza.
    – Lekarz mówił, że powinien pić dużo wody – powiedział Bai Chi na widok Zhan Zhao i Bai Yutanga. – A gdzie brat?
    Obaj mężczyźni zamarli i odpowiedzieli nieco zakłopotani:
    – Pojechał z Gongsunem.
    – On już może mówić? – zapytał Zhan Zhao, żeby jak najszybciej zmienić temat.
    – Może. Rana zagoi się w ciągu tygodnia, ale w tym czasie mówienie może być dla niego trochę bolesne.
    Widząc, jak mężczyzna pije wodę z łyżeczki podanej mu przez Yang Yanga i jakie szczęście maluje się w jego oczach, nie chcieli mu przeszkadzać. Wzięli krzesła i usiedli obok nich czekając, aż skończą. Gdy szklanka była pusta, Brodacz spojrzał na nich i zapytał:
    – Coś się stało?
    I właśnie teraz, po raz pierwszy w życiu, usłyszał swój własny głos bez modulacji.
    – Skąd pomysł, że coś jest nie tak? – zapytał z ciekawością doktor.
    – Przeczucie – odpowiedział Brodacz, który starał się nie wypowiadać zbyt wielu słów.
    Zhan Zhao lekko zmarszczył brwi, a Bai Yutang spojrzał na niego przenikliwym wzrokiem. To przypadek?
    – Drugi brodaty mężczyzna został zatrzymany – poinformował go dowódca. – Ale nie wiem, czy to 2-12-11, o którym nam mówiłeś.
    Brodacz nagle usiadł na łóżku, a Yang Yang, który siedział przy nim, od razu go skarcił:
    – Jesteś pacjentem, połóż się.
    Mężczyzna zawahał się przez chwilę, ale posłuchał go i się położył. Spojrzał na chłopca z lekkim wyrzutem, jakby chciał powiedzieć: No wiesz?
    Dowódca, doktor i Bai Chi patrzyli na nich i gdyby nie ich wewnętrzny smutek, to na pewno wybuchliby śmiechem.
    – Chcę go zobaczyć – powiedział Brodacz zwracając się do Bai Yutanga.
    – Pamiętasz włoską rymowankę? – zapytał Zhan Zhao.
    – Rymowankę? – Mężczyzna najwyraźniej nie wiedział, o czym on mówi. – Jaką rymowankę?
    Zhan Zhao spojrzał na Luo Yanga, który zanucił melodię, a gdy skończył, odparł:
    – Nuciłeś ją kiedyś, pamiętasz?
    Twarz mężczyzny zrobiła się upiornie blada. Spojrzał z przerażeniem na Zhan Zhao i Bai Yutanga i zapytał drżącym głosem:
    – Gdzie… to słyszeliście?
    – Tamten drugi brodacz cały czas ją śpiewał – odpowiedział dowódca. – Wczoraj przyszedł na nasz parking i szukając Luo Yanga śpie–
    – Niemożliwe! – Zanim Bai Yutang dokończył, mężczyzna wszedł mu w słowo. Był spanikowany. – Niemożliwe! On umarł dawno temu!
    – Co przez to rozumiesz? – zapytał doktor, a Brodacz zerwał się z łóżka. Bai Yutang podszedł i z powrotem go do niego przycisnął.
    – Uspokój się, najpierw musisz odzyskać siły.
    – Co powiedział? Co on powiedział? – zapytał mężczyzna chwytając dowódcę za nadgarstek.
    Bai Yutang zmarszczył brwi, bo ten facet był naprawdę absurdalnie silny.
    – Mówił, że nazywa się Jie Jie.
    Nagle Brodacz zamarł i załamany opadł na łóżko kręcąc głową.
    – Jak to możliwe? Jak?!
    – O co ci chodzi? Co jest niemożliwe? – zapytał Zhan Zhao przyciągając do siebie odrobinę zaniepokojonego Yang Yanga tak, by Brodacz zobaczył twarz chłopca. Po chwili mężczyzna się uspokoił.
    – Nie potrafię tego wyjaśnić. Zabierzcie mnie do niego. A wtedy wszystko zrozumiecie.
    Bai Yutang spojrzał na doktora, a kiedy zobaczył, że kiwnął z aprobatą głową, westchnął i chwilę później wszyscy wyszli z oddziału.
    Kiedy weszli na parking, Zhan Zhao powiedział do Luo Yanga:
    – Może pojedziesz autem razem z Bai Chim?
    Chłopiec dobrze wiedział, że doktor i dowódca chcą porozmawiać z brodatym wujkiem na osobności, dlatego skinął głową i wsiadł do żółtego garbusa.
    Kiedy oba samochody ruszyły, Zhan Zhao odwrócił się w stronę Brodacza i zapytał:
    – Kiedy to wszystko się skończy, chcesz zabrać Yang Yanga i go wychować?
    Mężczyzna zamarł. W jego oczach widać było wahanie, ale po chwili potrząsnął głową.
    – Nie mogę.
    – Niebawem rozwiążemy tę sprawę. Myślę, że byłoby dobrze, jakbyś po wszystkim zamieszkał z Yang Yangiem – dodał dowódca. – Nie powinieneś mieć problemów z wychowaniem dziecka i mógłbyś chodzić na terapię do Kota. Ten dzieciak jest bardzo z tobą zżyty. Naprawdę chcesz go porzucić?
    Brodacz posmutniał, ale zagryzł zęby i potrząsnął głową.
    – Nie… zabijałem ludzi…
    Zhan Zhao i Bai Yutang wymienili spojrzenia, po czym doktor powiedział:
    – Jeśli masz na myśli Allana Poe, to on w pełni na to zasłużył, nie musisz czuć się z tego powodu winny.
    Brodacz odpowiedział dopiero po dłuższej chwili milczenia:
    – Zabiłem też innych ludzi, zupełnie niewinnych. I będę musiał za to zapłacić. – Po tych słowach zamilkł i już się nie odezwał.
    Wkrótce dojechali na komisariat. Weszli do biura SCI i nie zdążyli powiedzieć słowa, bo przez drzwi wpadł Ma Han krzycząc:
    – Szefie, doszło do kolejnej zbrodni!
    – Co? Co się stało? – zapytał dowódca podając mu szklankę wody i czekając, aż złapie oddech. – Przyprowadziłeś go z aresztu?
    – Tak, jest w pokoju przesłuchań – odpowiedział Ma Han, po czym napił się wody. – Jest kolejna ofiara Cienistego Mordercy.
    – Co?! – Wszyscy obecni w biurze zapytali chórem.
    – Kogo zabił? – krzyknął Zhan Zhao. – Chen Jie?
    Ma Han zamarł i spojrzał na niego lekko przerażony.
    – Doktorze Zhan, skąd o tym wiesz?
    Zhan Zhao nie odpowiedział, za to w jego głowie szalały myśli.
    – Ouyang Chun pojechał tam ze swoimi ludźmi – powiedział Ma Han. – Szefie, co robimy?
    – Powiedz Gongsunowi, żeby pojechał zbadać zwłoki. Jedź tam razem Bai Chim. My za chwilę do was dołączymy.
    Zhan Zhao poczuł, że ktoś go ciągnie za róg płaszcza, spojrzał w dół i zobaczył Luo Yanga patrzącego na niego wyczekująco.
    – Ciocia Chen nie żyje?
    Brodacz pogłaskał go po głowie i powiedział:
    – To nie przez ciebie, nie obwiniaj się.
    Chłopiec przytaknął i momentalnie się uspokoił.
    Zhan Zhao westchnął głęboko i pomyślał. Tak, to prawdziwa więź między ojcem a synem. Pokrewieństwo zawsze wygra z psychologią. Nie można zrywać tak mocnej więzi. Westchnął ponownie, bo wiedział, że ten brodaty mężczyzna ukrywa jeszcze wiele tajemnic.
    

    Chwilę później poszli do sali przesłuchań. W pokoju siedział Jie Jie przykuty do stalowego krzesła i z ciekawością rozglądał się po pokoju. Gdy Bai Yutang, Zhan Zhao i Brodacz podeszli do lustra weneckiego, mężczyzna odwrócił się w ich kierunku, jakby wyczuł ich obecność. Na koniec uśmiechnął się do nich.
    Zhan Zhao zmarszczył brwi i pomyślał: Czyżby miał aż tak mocno rozwinięte zmysły?
    Stojący obok nich Brodacz spojrzał na mężczyznę siedzącego na krześle i odetchnął z ulgą.
    – To nie 2-12-11, złapaliście niewłaściwą osobę.
    Tym razem to doktor i dowódca zrobili ze zdziwienia duże oczy. W takim razie, kim jest ten mężczyzna?
    – Wiesz, kim on jest? – zapytał Zhan Zhao.
    – Nie znam go.
    – Ale podejrzewałeś, że jest kimś, kogo znasz? – Doktor nie odpuszczał.
    Mężczyzna spojrzał na Zhan Zhao, a potem na Luo Yanga, który stał z tyłu, jakby chciał powiedzieć, że odpowie, jeśli chłopiec opuści pokój. Bai Yutang zadzwonił po Jiang Pinga i poprosił go, żeby zabrał Yang Yanga do biura i chwilę się z nim pobawił. Brodacz odezwał się dopiero, kiedy obaj wyszli z pokoju przesłuchań.
    – To ktoś, kogo kiedyś zabiłem.
    – A możesz jaśniej? – poprosił dowódca siadając na krześle, po czym zaprosił gestem doktora i Brodacza, żeby także usiedli.
    – Czasem podczas szkolenia mieliśmy trening eliminacyjny. Dwie wybrane osoby walczyły aż do śmierci przeciwnika. – Mężczyzna na chwilę zrobił przerwę. – Zabiłem wtedy mojego najlepszego przyjaciela. I chociaż nie mogliśmy ze sobą rozmawiać ani okazywać sobie uczuć, to spędziliśmy ze sobą sporo czasu. Był tak zwanym półproduktem, ale zachował część swojej pamięci. Gdy byliśmy sami, śpiewał tę piosenkę i nauczył mnie jej.
    – Jesteś pewien, że go zabiłeś? – zapytał doktor.
    – Tak… mi się wydaje – odparł niepewnie Brodacz, a po chwili dodał: – Nawet, jeśliby wtedy przeżył i jakoś udało mu się uciec, to na pewno nie jest on.
    – Jesteś tego pewien? – zapytał dowódca. – W końcu minęło kilka ładnych lat.
    – To nie on! – odpowiedział Brodacz stanowczym głosem. – Jeśli kogoś zabiłeś, nigdy nie zapomnisz, jak ta osoba wygląda.
    Bai Yutang otworzył usta, ale nie powiedział ani słowa, tylko przytaknął.
    – Co planujecie? – zapytał Brodacz. – Zgodziliśmy się współpracować.
    Dowódca spojrzał na Zhan Zhao, jakby chciał powiedzieć: Ty powiedz.
    Doktor zmierzył wzrokiem mężczyznę od stóp do głów, po czym się odezwał:
    – Tak, będziemy współpracować, ale musimy mieć cię cały czas na oku. Ponieważ Yang Yang mieszka teraz z nami, to możesz zatrzymać się razem z nim w pokoju gościnnym.
    Mężczyzna spojrzał na niego zaskoczony, a po chwili przytaknął, bo pokusa mieszkania z synem okazała się zbyt wielka.
    Bai Yutang delikatnie się uśmiechnął patrząc na Kota. Szybko odwrócił się w stronę Brodacza i powiedział:
    – Jednak najpierw musimy doprowadzić cię do porządku.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

 

Komentarze