Counterattack [PL] - Rozdział 168: Dlaczego wcześniej cię nie spotkałem

 

    Kiedy następnego ranka Wu Suo Wei otworzył oczy, słońce wypełniało cały pokój. Był piękny dzień, ale chłopak czuł, jakby wisiała nad nim gradowa chmura. Serce biło mu jak oszalałe i miał wrażenie, jakby coś ściskało mu pierś tłumiąc jego oddech.
    Spojrzał w bok i zobaczył źródło przytłaczającej go presji. Chi Cheng siedział oparty o wezgłowie łóżka, nie zadał sobie trudu, by założyć piżamę. Jego umięśnione ciało było doskonale widoczne i oświetlone promieniami porannego słońca. Wu Suo Wei patrzył na niego, a jego wzrok powoli sunął w górę, najpierw wzdłuż linii żuchwy, potem ku jego brwiom. Na koniec spojrzał mu w oczy, w których nie mógł dostrzec żadnych emocji.
    Kącik ust mężczyzny delikatnie zadrżał, a jego ostre spojrzenie przeszywało niczym sztylet, a to oznaczało jedno, był niezadowolony. Chłopak kompletnie nie przejął się jego wczorajszym spotkaniem klasowym, wyciągnął rękę, żeby go objąć i po chwili wtulił się w jego pierś, po czym zsunął dłoń niżej, by pogładzić go po talii. Ten delikatny, intymny dotyk od razu rozczulił Chi Chenga.
    – Co robiłeś wczoraj wieczorem?
    – Mnie pytasz? – zdziwił się chłopak.
    – A jest tu ktoś jeszcze?
    Wu Suo Wei uśmiechnął się i odpowiedział szczerze:
    – Na początku chciałem cię odebrać, bałem się, że jak za dużo wypijesz, nie będziesz w stanie prowadzić, ale po drodze przypadkowo wpadłem na mojego idola i chwilę z nim pogadałem. Dowiedziałem się, że potrafi coś, co mnie bardzo zainteresowało. Uznałem go za swojego mistrza i zaczął uczyć mnie kung-fu.
    Chłopak wyjaśnił wszystko, nie ukrywając niczego, przez co Chi Cheng nie mógł nic powiedzieć, a jedynie przyjąć te informacje do wiadomości. Uśmiechnął się gorzko i czuł, że nie może wziąć oddechu, jakby ktoś odciął mu dopływ tlenu. Tymczasem chłopak kontynuował:
    – Nie masz pojęcia, jaki on jest niesamowity. Potrafi przebić szkło stalowa igłą, a nawet przebić się przez gumową rękawiczkę, która jest za szybą. Poczekaj, pokażę ci, tylko pójdę po moje rekwizyty. Kurcze, to naprawdę jest zajebiste.
    Wyskoczył z łóżka i poszedł szukać gumowych rękawiczek, igły i kawałka szkła, które położył przy łóżku, zanim poszedł spać.
    – Ej, pamiętam, że leżały na szafce. Cheng, brałeś moje… moje… rekwizyty…? – Zadając pytanie chłopak spojrzał na Chi Chenga i zamurowało go. Mężczyzna był trupio blady.
    – Wyrzuciłem wszystko – odpowiedział.
    – Dlaczego?
    – Po co ci takie umiejętności? – zapytał mężczyzna bacznie go obserwując. – Mam wrażenie, że uwielbiasz się torturować.
    – Uważam, że to jest niesamowicie ciekawe.
    Złość, jaką tłumił w sobie Chi Cheng, ponownie rozgrzała jego żyły.
    – Uważasz, że ciekawe jest kung-fu, czy może osoba, która cię szkoli?
    Chłopak uśmiechnął się promiennie.
    – On też jest bardzo interesujący.
    Twarz Chi Chenga pociemniała i było widać, że za chwilę straci nad sobą panowanie.
    – On nie jest interesujący! – Te cztery słowa były jak strzały z pistoletu. Dobrze znał Wu Suo Weia i był pewien, że zaraz zapyta „dlaczego” albo zacznie się z nim kłócić. W obu przypadkach był pewien, że będzie miał szansę wyładować swój gniew.
    Jednak Wu Suo Wei zachował się zupełnie inaczej. Odpowiedział spokojnie:
    – W porządku.
    Te słowa jeszcze bardziej rozwścieczyły Chi Chenga. Widząc, co się dzieje, chłopak próbował zmienić temat. Pokazał palcem na swoje czoło.
    – Wczoraj po południu potknąłem się i nabiłem sobie guza.
    Wu Suo Wei specjalnie zachowywał się jak rozpieszczony bachor pragnąc, żeby Chi Chenga trawiła wściekłość. Wziął go za rękę i zaczął nią masować swojego guza, uśmiechając się przy tym zniewalająco. W takich chwilach Chi Cheng był bezsilny, nie był w stanie niczego mu odmówić. Stłumił w sobie gniew i zaczął masować mu czoło.
    Po chwili chciał wrócić do rozmowy, ale w międzyczasie chłopak zasnął. Wyglądał niewinnie i uroczo śpiąc na piersi Chi Chenga. Mężczyzna westchnął i zaczął się martwić dziwnym zachowaniem Wu Suo Weia.


    Po południu, w drodze do firmy, Wu Suo Wei kupił paczkę gumowych rękawiczek, dwie duże szklanki i tuzin opakowań z igłami ignorując wszystko, co usłyszał od Chi Chenga. Gdy wszedł do swojego gabinetu, od razu zaczął ćwiczyć. Biuro wypełniło się piskami na szkle i wszędzie leżały igły.
    W kolejnym dniu Wu Suo Wei poszedł do domu Wang Shuo, żeby sprawdzić zamontowane oświetlenie. Gdy drzwi się otworzyły, zobaczył najpierw parę ponurych oczu i od razu szeroko się uśmiechnął się do ich właściciela.
    – Widzę, że też jesteś w domu?
    Wang Shuo oparł się leniwie o framugę i spojrzał na niego.
    – Jakie „też”? Przecież to mój dom. Chyba nie przyszedłeś tu w nadziei, że spotkasz Chi Chenga?
    – Skąd – powiedział śmiejąc się Wu Suo Wei. – Raczej miałem nadzieję, że spotkam twojego brata.
    – Po co go szukasz? – Wyraz twarzy Wang Shuo momentalnie się zmienił.
    – On mnie szkoli – odpowiedział pokazując rekwizyty, które ze sobą przyniósł.
    Wang Shuo westchnął i odparł:
    – Śpi w swoim pokoju.
    – To poczekam w salonie.
    Rozsiadł się wygodnie na kanapie i spojrzał na sufit.
    – Jak ci się podoba oświetlenie? Jesteś zadowolony?
    – Tak – odpowiedział Wang Shuo. – Świetnie dopasowałeś kolorystykę.
    Wu Suo Wei uśmiechnął się i wyznał szczerze:
    – Nie dobierałem lamp celowo, tylko zadbałem, żeby były w tym samym kolorze.
    Wang Shuo aż uniósł ze zdziwienia brwi, bo lampy miały przeróżne kolory i nie miał pojęcia, dlaczego stwierdził, że wybierał te w jednym kolorze.
    Z kolei chłopak uznał, że lampy w takim samym kształcie muszą mieć jednakowy kolor. Nagle w oczach Wang Shuo pojawił się błysk, gdy dokonał nieoczekiwanego odkrycia.
    Obaj siedzieli naprzeciwko siebie, a po obejrzeniu filmów nagranych na płytach, niechęć Wu Suo Weia do Wang Shuo zniknęła.
    – Czuję, że między tobą i Chi Chengiem doszło do jakiegoś nieporozumienia. Może pomogę ci je wyjaśnić?
    Wang Shuo bynajmniej tego nie docenił i zaatakował go pytaniem.
    – Myślisz, że musimy sobie coś wyjaśnić?
    – Tak sądzę.
    Mężczyzna zbliżył się do niego i wyszeptał:
    – A co, jeśli uda mi się na niego wpłynąć i stworzyć nieporozumienia między wami?
    Wu Suo Wei przyjął postawę miłosiernego samarytanina.
    – Nadal będę się starał, żebyście sobie wszystko wyjaśnili. Głęboko wierzę, że ty i Guo Chengyu jesteście niewinni. A raczej, po dokładnym zbadaniu spawy jestem tego pewien.
    – W takim razie pozwolę ci wszystko wyjaśnić – odpowiedział Wang Shuo chwytając go za brodę. – Ale nadal chcę ci dokopać.
    Wu Suo Wei nadal emanował spokojem.
    – Nieważne, czy chcesz mi dokopać, czy nie. Mam swoje zasady, liczy się tylko prawda. Nie będę jej ukrywał dla własnych korzyści, wolę być okrutny wobec siebie, niż Chi Chenga.
    – Wpadłeś po uszy, jesteś w nim zakochany. – Wang Shuo spojrzał na niego uśmiechając się chłodno.
    Chłopak nadal patrzył na niego miłym, łagodnym wzrokiem.
    – Nie tak bardzo jak ty, mój poprzedniku.
    Wang Shuo uśmiechnął się i powiedział:
    – Dość tego, nie będę cię więcej niepokoił. Pójdę obudzić brata.
    – Nie ma takiej potrzeby. Wolę, żeby mój idol obudził się naturalnie.
    – Wtedy możesz przyjść z wieńcem. On nigdy nie budzi się naturalnie. Gdybym go nie budził, to pewnie umarłby we śnie.
    Po kilku minutach Wang Zhen wyszedł ze swojego pokoju. Miał nagi tors i luźne dresowe spodnie. Wu Suo Wei od razu spojrzał na jego ciało. Był bardzo szczupły. Na oko miał mniej niż 10% tkanki tłuszczowej i najdoskonalsze na świecie mięśnie klatki piersiowej i brzucha.
    Obiło mu się o uszy, że penis każdego faceta jest proporcjonalny do jego wzrostu. Skoro Chi Cheng miał 1,87 wzrostu i równie wielkiego kutasa, to jakiego ma jego idol, mierzący 1,93? Na samą myśl zaczął chichotać.
    Wang Shuo pacnął go w głowę i rzucił z wyrzutem:
    – Uważasz, że to zabawne? Tak gapić się na czyjeś krocze? Jesteś pewien, że Chi Chengowi nie przeszkadza, że wychodzisz sobie sam?
    Chłopak ponownie się roześmiał. Chwilę później Wang Zhen ocenił postępy, jakie poczynił trenując przez ostatnie kilka dni. Dał mu zadanie. Kazał przebić stalową igłą worek z piaskiem, a gdy to zrobi, postanowił dać mu zaliczenie.
    Wu Suo Wei ustawił się przy worku z piaskiem i zaczął rozgrzewać nadgarstek. Niestety igła za nic nie była w stanie się przebić przez worek szczelnie wypełniony piaskiem.
    – Możliwe, że za ciężko trenowałem i nadwyrężyłem nadgarstek – powiedział chłopak.
    Wang Zhen chwycił go za rękę i rozmasował jego nadgarstek mówiąc:
    – Jeśli tak, to na pewno nie przez te ćwiczenia. Używasz zbyt dużej siły i próbujesz trafić pod złym kątem. Wiesz, że te ćwiczenia wzmocnią siłę twojego nadgarstka, ale zwiększają też ryzyko jego skręcenia?
    Wu Suo Wei poczuł, że po masażu jego dłoń stała się lekka.
    – Pokażę ci osobiście – dodał mężczyzna.
    Chłopak był pod wrażeniem. Wang Zhen ścisnął jego dłoń, a po chwili, jednym szybkim i pewnym ruchem, stalowa igła przebiła worek z piaskiem. Mężczyzna podszedł do worka i wyjął z niego igłę. Drobinki piasku zaczęły przesypywać się przez maleńki otwór.
    – Jej! – Wu Suo Wei aż klaskał z zachwytu.
    Wang Zhen stanął za nim i kontynuowali trening. Po kilku minutach w worku z piaskiem było wbitych już całkiem sporo igieł.
    – Idź i je wyciągnij – powiedział do swojego ucznia, głaszcząc go po głowie.
    Wu Suo Wei posłusznie podszedł do worka i wyciągał igły jedna po drugiej. Gdy wydobył wszystkie, odkrył że piasek wysypujący się z maleńkich otworów uformował się na podłodze w serce.
    Wyjął telefon i zrobił zdjęcie, a potem spojrzał na Wang Zhena i zapytał:
    – Dasz mi swój numer telefonu?
    Oczywiście mężczyzna go zignorował, przez co chłopak poczuł się rozczarowany. Kiedy zbierał się do wyjścia, jego mistrz podszedł do niego z balonem, który po chwili eksplodował tuż nad głową Wu Suo Weia. Chłopak omal nie padł na zawał i poczuł, że na jego głowie wylądowało jabłko. Czuł, jak serce mu wali, gdy sięgnął po owoc, który ścisnął w dłoni.
    – Dziękuję.
    Wang Zhen nic nie powiedział, tylko patrzył na niego, jak powoli się oddala.
    Kiedy Wu Suo Wei jechał w windzie, zauważył, że w jabłku jest mnóstwo małych dziurek po igłach. Przyjrzał się bliżej i zauważył, że dziurki układają się we wzór, a dokładnie w numer telefonu Wang Zhena. Chłopak był wzruszony. Ten facet jest cholernie romantyczny.
    Najpierw chciał zapisać jego telefon, ale się rozmyślił. Zanim wrócił do domu, zapamiętał wszystkie cyfry. Wolał, żeby Chi Cheng się o tym nie dowiedział. By pozbyć się dowodów, wiedział, że powinien zjeść jabłko. Powtarzał w myślach zapamiętany numer i westchnął: Jaka szkoda, że nie poznałem go wcześniej.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny

Komentarze

  1. Cooooo?!?!? Nie chyba nie jestem w stanie tego znieść, co oni wszyscy odstawiają no 🤬😭💔

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz