Xie Lanshan odkrył, że ma zepsute hamulce, jadąc z górki na jednym z zakrętów na autostradzie. Wjechał na odcinek z ograniczeniem prędkości do 80 km/h z prędkością 134 km/h i zastanawiał się, jak to się skończy.
Na szczęście nie były to godziny szczytu i na drodze było niewiele aut. Xie Lanshan przeklął w duchu, że był tak nieostrożny, jednak musiał się szybko ogarnąć, by wyjść cało z tej sytuacji. Zaczął redukować biegi, aby spowolnić auto.
Był nad wyraz spokojny, ale wiedział, że w tej chwili na nic nie miał wpływu. Nagle pojawiły się przed nim dwa samochody, które zablokowały oba pasy. Był to duży sedan i samochód sportowy. Ich kierowcy najwyraźniej się ścigali, bo jechali bardzo blisko siebie i żaden nie mógł wyprzedzić drugiego.
Kierowca sportowego samochodu, chwilę temu, drażnił się z jadącym za nim kierowcą starego sedana. Nie sądził, że ten podejmie wyzwanie, a teraz obaj jechali obok siebie i mierzyli swoje siły, spowalniając samochody jadące za nimi, w tym pędzącego bez kontroli zielonego jeepa.
Xie Lanshan nie panował nad autem i włączył światła awaryjne, po czym zatrąbił na samochód jadący przed nim, żeby ustąpił mu miejsca.
Niespodziewanie sportowy samochód odpowiedział trąbnięciem, nie zmieniając tempa. Co więcej, otworzył okno i wystawił rękę, pokazując Xie Lanshanowi środkowy palec.
- Pierdol się! – Xie Lanshan przeklął głośno i postawił na dachu policyjnego koguta, po czym włączył syrenę.
Kierowca sedana zauważył, że coś jest nie tak i delikatnie zjechał na bok, ustępując w ten sposób miejsca zielonemu jeepowi. Kierowca samochodu sportowego też zorientował się w sytuacji, niestety spanikował, a jego auto wpadło w poślizg i zaczęło obracać się na środku drogi.
Trzy pojazdy, z dużą prędkością, zaczęły zbliżać się do siebie, a sytuacja z każdą sekundą była coraz bardziej niebezpieczna. Xie Lanshan przestał redukować biegi i dodał gazu, wjeżdżając między dwa auta, znajdujące się przed nim. W ostatniej chwili lekko uniósł lewą stronę swojego jeepa i przejechał między samochodami, cudem unikając kraksy. Ucierpiała jedynie karoseria jego auta, która porysowała się, gdy samochód przechylił się na bok. Tarcie było tak silne, że poleciały iskry zostawiając smugę dymu na drodze.
Xie Lanshan był zlany zimnym potem, bo przecież był o włos od kraksy. Na szczęście ten manewr i tarcie o jezdnię, zdołały wyhamować jeepa. Na koniec usłyszał, jak pęka mu jedna z opon, ta z tylnego koła. Jechał nadal i trzęsło nim niemiłosiernie, ale po chwili prędkość jeszcze bardziej zmalała, a samochód się ustabilizował.
I właśnie w tym momencie zadzwonił Shen Liufei.
Xie Lanshan siedział za kierownicą, a Shen Liufei jechał na motocyklu, ale rozmawiali ze sobą przez zestaw głośnomówiący. Odetchnęli z ulgą, gdy usłyszeli się nawzajem. Artysta zjechał na pobocze, nie chcąc, by rozmowa za bardzo go rozproszyła, w tym czasie Xie Lanshan powiedział:
- Dzięki Bogu, nic ci nie jest.
- Ty głupku, sam nie wiem, za co mam cię najpierw opieprzyć, za to, że jesteś zbyt nieostrożny, czy zbyt łatwowierny? – Shen Liufei nie krył swoich emocji. Zwykle był niczym niewzruszona lodowa góra, a teraz jego głos drżał, chociaż dobrze wiedział, że nie było w tym winy młodego oficera. Ciężko wykryć tak niespodziewaną awarię hamulców.
- Ach tak, mój troskliwy i kochający kuzyn spanikował – powiedział Xie Lanshan, bo zwykle to on był tym, który wyzywał innych od głupków. Jednak teraz miał wyjątkowo dobry nastrój, bo udało mu się wyjść bez szwanku z tak ciężkiej sytuacji. Dlatego nie przeszkadzały mu te ostre słowa, ale i tak postanowił szybko zmienić temat.
- Muszę ci coś powiedzieć. Nagrałem rozmowę z tym draniem.
- Już wszystko załatwione, zadzwoniłem na policję. Li Rui nawet nie próbował się usprawiedliwić ani uciekać. Myślę, że się załamał, bo w wyniku nieporozumienia zabił swoją ukochaną.
I tak oto sprawa została rozwiązana.
Na szczęście Xie Lanshan nie ucierpiał w wypadku, dlatego Shen Liufei mógł odetchnąć z ulgą. Po chwili dodał:
- Oficerze Xie, jeśli chcesz coś jeszcze powiedzieć, to słucham.
- Nie mam nic do dodania, ale mam propozycję – powiedział Xie Lanshan, próbując wykorzystać sytuację. - Mój samochód jest uszkodzony, przyjedź po mnie.
- Oficerze Xie, czas pomyśleć o lepszym aucie. Najlepiej takim z elektronicznym hamulcem ręcznym. – Artysta nie mógł sobie podarować tego komentarza. Po chwili odpalił motocykl i ruszył, mówiąc. - Podaj mi swoją lokalizację.
Xie Lanshan rzuciła okiem na przejeżdżające wokół niego auta i podał mu swoje położenie.
- Myślę, że dam radę się tam zatrzymać.
Aby uniknąć korka na autostradzie, Xie Lanshan nie miał innego wyboru, jak z niej zjechać. Cały czas miał włączoną syrenę policyjną i uważał, żeby nie wpaść na żadne auto. Niestety, po pewnym czasie, jego samochód nabrał prędkości, a na dodatek trząsł się okropnie, bo jechał z jedną przebitą oponą.
Obaj mężczyźni cały czas byli na łączach, jednak milczeli, skupiając się na jeździe.
Xie Lanshan koncentrował się na drodze, zdjął nogę z gazu i ostrożnie zmienił bieg, aby zredukować prędkość. Mimo że samochód wciąż się trząsł, wydawało się, że wkrótce będzie w stanie bezpiecznie go zatrzymać, ponieważ droga, którą jechał za kilkaset metrów biegła pod górkę. Jednak zanim zjechał z wiaduktu, zobaczył z daleka grupę dzieci. To były przedszkolaki, które czekały razem ze swoją panią, by przejść przez ulicę.
Chłopcy bawili się małymi wiatraczkami, a dziewczynki miały na głowach słomkowe kapelusze. Wyglądały niczym wiosenne pąki ze swoimi okrągłymi różowymi policzkami, uśmiechały się i radośnie ze sobą rozmawiały. Dzieci usłyszały syrenę policyjną i zobaczyły samochód jadący w ich kierunku, a ich nauczycielka krzyknęła. Po chwili dzieci także zaczęły krzyczeć i rozbiegły się w panice. Kilkoro z nich się potknęło i upadło na ziemię, inne po kilku krokach zamarły w bezruchu i wrzeszczały, ile sił w płucach.
Nie byłoby problemu, gdyby chodziło o osoby dorosłe, które wiedziały, jak uniknąć niebezpieczeństwa, ale to były dzieci w wieku pięciu/sześciu lat i właśnie przez to sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Shen Liufei pojawił się z drugiej strony ulicy. Był jak czarna kula pędząca w kierunku Xie Lanshana.
Zielony jeep wciąż zjeżdżał w dół, ale jego kierowca nie był w stanie zahamować. Na dodatek pojawiły się te maluchy i Xie Lanshan na szybko oszacował, jakie ma możliwości. Bez wahania skręcił kierownicą w lewo, by znaleźć się jak najdalej od dzieci. Samochód ostro skręcił i uderzył w cementowy słup, a chwilę później spadł z estakady.
- Hej, Shen Liufei.
Samochód obrócił się w powietrzu niczym tratwa wyrzucona w niebo przez gigantyczną falę oceanu. Xie Lanshan trzymał mocno kierownicę i krzyknął z uśmiechem:
- Mam wrażenie, że już gdzieś cię widziałem.
Niebo było przejrzyste, nie wiał nawet delikatny wiatr, nie było żadnych ptaków, był tylko lecący w powietrzu samochód, a czas jakby się zatrzymał.
Niewielkie białe obłoki pływały po oceanie nieba, a w oczach młodego oficera błysnął złoty promień światła. Chwilę później samochód uderzył w betonową ulicę, wydając z siebie przeraźliwie głośny huk.
Xie Lanshan nie czuł bólu, gdy uderzył się w głowę, zamiast tego zalała go fala światła i po raz kolejny zobaczył kobietę ze swoich snów. Tym razem, w oślepiającym jasnym świetle, zobaczył twarz kobiety ubranej na biało – była to Cong Ying.
Tłumaczenie: Antha
Korekta: Bella
Komentarze
Prześlij komentarz