ITD [PL] - Rozdział 6.2: Stary przyjaciel

 



    Xie Lanshan spełnił obietnicę i ciężko trenował przez dwa lata. A kiedy ukończył Akademię Policyjną, Sui Hong, zwerbował go do swojego oddziału i od razu przydzielił mu misje z pozoru niemożliwą do wykonania. Chłopak miał działać pod przykrywką i przeniknąć do Złotego Trójkąta, a następnie wystawić policji Mu Kuna, szefa największej organizacji handlującej narkotykami we Wschodniej Azji.
    Dla dobra misji Xie Lanshan dał się wsadzić na pół roku do więzienia. Tam poznał dilera, który otworzył mu pierwsze drzwi do Złotego Trójkąta.
    Xie Lanshan doskonale zdawał sobie sprawę, jak wiele niebezpieczeństw czyha na niego podczas tej misi. Jednak, żeby odciąć szlak przemytu narkotyków w Azji, musiał dotrzeć do samego Mu Kuna i zniszczyć jego organizację u źródła. Co ważniejsze musiał to zrobić szybko, bo im dłużej działał, tym bardziej był narażony na zdemaskowanie.
    Nie spodziewał się tylko jednego, że jego dziewczyna na niego nie poczeka. Podczas drugiego roku pracy jako tajniak, dowiedział się o zaręczynach Song Qilian. Wtedy po raz pierwszy przerwał misję i podjął działania na własną rękę. Przejechał ponad 2000 kilometrów z Yunnan do Hanhai, ale i tak się spóźnił.
    Wystawny ślub odbył się w luksusowym, pięciogwiazdkowym hotelu. Pan młody, Liu Mingfang był synem szefa oddziału Biura Miejskiego. Nie poszedł w ślady ojca i osiągnął sukces w branży finansowej. Był młodym, odnoszącym sukcesy inwestorem.
    Matka Song Qilian była szczęśliwa, że wydała córkę za kogoś tak wartościowego, chociaż dobrze wiedziała, że serce dziewczyny biło dla innego mężczyzny. Chociaż Liu Mingfang nie był tak przystojny, jak Xie Lanshan, wyróżniał się pod każdym innym względem. Pochodził z zamożnej rodziny, miał dobrze rozwijająca się karierę i ojca, który kierował departamentem bezpieczeństwa publicznego. Xie Lanshan nie mógł się z nim równać. Bo przecież nie miał rodziny, mieszkał sam i bez przerwy ściągał na siebie kłopoty. Fakt, że został zwolniony z więzienia, niewiele zmienił, ponieważ nie miał pracy ani grosza przy duszy.
    Przez całe wesele panna młoda była zamyślona i jakby duchem nieobecna, za to jej rodzice tryskali radością i rozpierała ich duma.
    Xie Lanshan nie wszedł na salę weselną, zatrzymał się przy recepcji.
    Druhna i drużba byli przyjaciółmi pana młodego i nie znali Xie Lanshana. Druhna, jak tylko go zobaczyła, uśmiechnęła się do niego promiennie, a że miała okrągłą twarz, wyglądała jak dojrzała brzoskwinia. Również głos miała słodki jak owocowy sok.
    - Jeśli przyniosłeś czerwoną kopertę dla młodej pary, to im ją przekażę.
    - Proszę... daj to Song Qilian – powiedział Xie Lanshan, który zamiast czerwonej koperty przyniósł drewnianą figurkę wielkości dłoni. Wepchnął ją w dłoń dziewczyny i wyszedł bez słowa.
    Gdy druhna przyjrzała się figurce, krzyknęła z przerażenia. Ten mały kawałek drewna pokryty był krwawymi plamami. Figurka wyglądała, jakby ktoś próbował pomalować ją na czerwono. Nie wiedziała, że prezent, który trzymała w dłoni, został wyrzeźbiony przez Xie Lanshana w ciągu jednej bezsennej nocy. Nóż skaleczył go w dłoń niezliczoną ilość razy, ale on nawet tego nie zauważył.
    Zakrwawiona drewniana figurka była w kształcie głowy i już przez ten fakt, była naprawdę dziwnym i zdecydowanie nieodpowiednim prezentem ślubnym. Gdy druhna przyjrzała się jej bliżej, musiała przyznać, że kunszt jej wykonania był niesamowity. Figurka przedstawiała twarz panny młodej i była niezwykle realistyczna.
    Sui Hong znał nowożeńców i został zaproszony na wesele. Widział, jak Xie Lanshan w pośpiechu wychodzi z hotelu. Po cichu wyszedł z sali weselnej i zadzwonił pod ściśle tajny numer, który znali tylko on i Xie Lanshan.
    Spotkali się na szczycie wieżowca sąsiadującego z hotelem. Xie Lanshan przybył tam znacznie wcześniej niż Sui Hong i stał w milczeniu na skraju dachu, patrząc, jak ciemność nocy pochłania miasto. Nocna bryza zaczęła rozwiewać mu ubranie. Gdy zacisnął pięść, krew znowu wypłynęła z jeszcze niezabliźnionych ran. Wtedy podszedł do niego Sui Hong.
    Xie Lanshan odwrócił głowę, gdy tylko usłyszał dźwięk kroków. Gdy spojrzał w oczy swojego dowódcy, łzy, które tłumił przez ostatnie dwa lata, w końcu popłynęły.
    - Kapitanie, nie dam rady tego zrobić...
    Sui Hong podszedł do niego w milczeniu. Objął go ramieniem i spojrzał na krajobraz nocnego miasta.
    Dziś był szczęśliwy dzień miesiąca i wiele par wzięło ślub. To był też dzień parady kwiatów. Na głównych ulicach miasta tłoczyli się ludzie, oglądający występy. Było gwarnie i radośnie. Z góry Xie Lanshan widział jedynie ludzkie głowy, małe niczym mrówki.
    Po dłuższej chwili Sui Hong w końcu się odezwał:
    - Jeśli dwa razy dziennie wstrzykniesz sobie 1 gram heroiny, po 3 dniach będziesz uzależniony. Jeśli przyjmiesz narkotyki doustnie, uzależnisz się od razu. 2 gramy ciężkich narkotyków w żołądku mogą cię zabić. Dzięki informacjom, które nam przekazałeś w ciągu ostatniego roku, twoi koledzy aresztowali siedmiu dilerów narkotykowych, próbujących przekroczyć granicę. Przejęli 966 kilogramów czystej heroiny, 474 gramy krystalicznej metamfetaminy i 122 paczki sproszkowanej metamfetaminy. Pomyśl tylko i wyobraź sobie, co by się stało, gdyby te narkotyki zostały rozprowadzone w naszym kraju.
    Kilka charakterystycznych budynków w Hanhai nagle zostało podświetlonych. Parada oficjalnie się rozpoczęła, a tłum widzów eksplodował gromkimi oklaskami.
    Sui Hong uśmiechnął się delikatnie.
    - Spójrz, to jest świat pokoju i dobrobytu.
    Xie Lanshan nie odpowiedział. Stał na podeście i obserwował tętniące nocnym życiem miasto. Nagle zrozumiał, że szczęście i ból pojedynczej osoby nic nie znaczą dla ludzkości. Tak, to był świat pokoju i dobrobytu, w którym przyszłe pokolenia będą mogły spokojnie dorastać i wieść długie, spokojne życie.
    Ta myśl była jak świeża woda, która spłynęła na jego głowę i oczyściła mu umysł. Zrozumiał to, patrząc na lśniące miasto pod jego stopami. Wszelkie zmartwienia zniknęły w jednej chwili, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Przerzucił kurtkę przez ramię, po czym odwrócił się i odszedł.
    Sui Hong zawołał do niego:
    - Zamierzasz mnie tak po prostu zostawić?
    Xie Lanshan zatrzymał się i przechylił głowę, po czym uśmiechnął się bezczelnie do swojego szefa.
    - A jak, mam robotę do zrobienia.
    - Mów jak człowiek, bez tego bandyckiego tonu, którego nauczyłeś się z filmów. – Zaśmiał się Sui Hong. - A'Lan, poczekam na twój powrót. Jesteś dobrym gliną i najlepszym podwładnym, jakiego miałem.


    Teraz, na szpitalnym oddziale intensywnej terapii, Sui Hong nadal był tym samym uprzejmym i pełnym szacunku przywódcą, jak sprzed wielu lat. Spojrzał na Xie Lanshana i uśmiechnął się do niego.
    - Mam wrażenie, że odkąd przeniosłeś się do jednostki dochodzeniowej, to zrobiło się o tobie głośno w sieci. Ostatnio czytałem o twoim popisie strzeleckim, a teraz bawisz się na obwodnicy w szybkich i wściekłych. O co w tym chodzi? Masz dość pracy gliniarza i chcesz zostać influencerem?
    Xie Lanshan ponad miesiąc temu uczestniczył w jednym skandalu i dopiero niedawno oczyścił swoje imię. Sięgnął po telefon i przejrzał nagłówki wiadomości.
    Przedstawiono go jako bohatera, który poświęcił się w obliczu niebezpieczeństwa. Xie Lanshan uznał te artykuły za całkiem zabawne i nie potrafił ukryć swojego rozbawienia, nawet w obecności byłego szefa.
    Sui Hong martwił się sytuacją swojego byłego podwładnego i zapytał.
    - Jak sobie radzisz w nowym oddziale?
    - Bardzo dobrze. Mam dobre relacje z moimi liderami. Oni wskazują mi drogę, a ja posłusznie nią idę. Kierowałbym nawet ruchem ulicznym, gdyby mnie o to poprosili, a badanie spraw kryminalnych to przecież pestka.
    Wyczuwając nutę sarkazmu przebijającą się w wypowiedzi, Sui Hong roześmiał się, mówiąc.
    - Nadal jesteś zły?
    Xie Lanshan zastanowił się nad odpowiedzią, po czym uniósł kącik ust.
    - Ależ skąd.
    Rozmawiali jeszcze przez chwilę. Sui Hong zapytał o jego obecną sytuację i wspomniał o kilku operacjach antynarkotykowych, nad którymi pracował. Wyglądało na to, że Złoty Trójkąt zaczyna podnosić się po upadku. Na szczęście handlarzom będzie niezwykle trudno odbudować dawną sieć kontaktów. Na koniec powiedział:
    - No dobra, zostawię cię, żebyś odpoczął. Trzymaj się i wracaj do zdrowia.
    Po tych słowach Sui Hong odwrócił się i wyszedł z sali. W drzwiach minął się z pielęgniarką, która przyszła dać pacjentowi lekarstwa, przystanął na chwilę, odwrócił się i powiedział:
    - Zawsze będziesz członkiem mojego zespołu i moim najlepszym podwładnym.
    Powtórzył te same słowa, co kiedyś, ale teraz obaj byli w zupełnie innej rzeczywistości. Xie Lanshan poczuł niewytłumaczalny ból i ścisk w gardle, nie był w stanie wypowiedzieć żadnych właściwych słów pożegnania i mógł jedynie pomachać mu ręką na do widzenia.
    Gdy Sui Hong wyszedł na korytarz, zobaczył Song Qilian, która czekała przy drzwiach. Wymienili szybkie spojrzenie. Kobieta nie była dla niego tak uprzejma, jak kiedyś. Wiedziała, że stoi przed nią mężczyzna, przez którego światło w oczach Xie Lanshana przygasło. Szybko odwróciła głowę, czekając, aż odejdzie.
    To było oczywiste, że żywiła urazę do Sui Honga. To był człowiek, który wyrwał Xie Lanshana z jej życia i tym samym wpłynął na jej przyszłość. Kiedyś wyjaśnił jej, na czym polegają obowiązki policjanta, mówił o lojalności, zaufaniu i poświęceniu... I choć wszystko rozumiała, to i tak nie mogła mu tego wybaczyć.
    Kobieta z niecierpliwością czekała aż Sui Hong odejdzie, ale on zatrzymał się i odezwał się do niej.
    - Song Qilian, chcę z tobą porozmawiać.
    Rozmowa dotyczyła oczywiście Xie Lanshana. Sui Hong szczegółowo opowiedział o jego sześcioletniej misji pod przykrywką. Opowiedział o presji, jaka na nim ciążyła, o tym, że żył w ciągłym zagrożeniu, dosłownie balansując między kulami. Kobieta poczuła, że jej serce krwawi z bólu, na samą myśl o cierpieniu, przez jakie musiał przejść ten młody oficer.


    Nie mógł uratować osoby, którą pragnął ocalić i był świadkiem, jak jego towarzysze poświęcili swoje życia dla jego dobra. Na jego barki spadło zbyt wiele presji, niezrozumienia i bólu.
    - Martwię się o jego zdrowie psychiczne – powiedział Sui Hong.
    - A co ja mogę na to poradzić? – zapytała Song Qilian. Była zarówno załamana, jak i zakłopotana. Podczas terapii, zwłaszcza tej związanej ze zdrowiem psychicznym, terapeuta nie powinien być w bliskiej relacji z pacjentem. Innymi słowy, przyjaciele albo członkowie rodziny nie mogli leczyć się nawzajem. I chociaż to nie była twarda zasada, to jednak psycholodzy i psychiatrzy uważali, by nie przekroczyć tej granicy.
    Sui Hong uśmiechnął się do niej i powiedział łagodnym tonem.
    - Nie traktuj go jak pacjenta i nie prowadź jego terapii. Pozwól mu być twoim przyjacielem, którego znasz od dwunastego roku życia. Pozwól mu się przed tobą otworzyć, pociesz go i wspieraj. – Zrobił chwilę przerwy, po czym dodał. - Bez względu na to, z jakimi wyzwaniami przyjdzie mu się zmierzyć w przyszłości lub jeśli przytrafi mu się coś niepokojącego, proszę, skontaktuj się ze mną.


    Xie Lanshan leżał na oddziale intensywnej terapii przez kolejne dwa tygodnie. W tym czasie złożył mu szybką wizytę tylko kapitan Tao. Wpadł jak po ogień, bo musiał zamknąć sprawę zabójstwa rodziny Cong i umówić się na randkę ze swoją ukochaną, Nikt więcej go nie odwiedził i Xie Lanshan nudził się niemiłosiernie, do tego stopnia, że spędzał czas, oglądając seriale na telefonie. Wybrał dramat kryminalny, który miał dobre recenzje, chwalono fabułę i zaskakujące zwroty akcji. Po pierwszych pięciu minutach pierwszego odcinka domyślił się, kto jest mordercą. Zmęczył jeszcze trzy odcinki, a potem stwierdził, że fabuła jest tak nudna, że nie da rady obejrzeć serialu do końca.
    Teraz jego jedyną rozrywką była gra w karty z młodymi i uroczymi pielęgniarkami. Przez te dwa tygodnie włosy Xie Lanshana nieco urosły. Na głowie miał ciągle zabliźniającą się ranę, co utrudniało układanie i obcięcie włosów. Poprosił pielęgniarkę, żeby związała mu je w niewielki kucyk.
    Xie Lanshan był mistrzem w grze w karty i miał też sporo szczęścia, dlatego nie przegrał żadnej partii. Zwycięzca wymyślał karę dla przegranych, a on pozwolił dziewczynom wybrać, czy wolą dać mu buziaka, czy pozwolić się uszczypnąć.
    - Jak to możliwe, że znowu wygrałeś?!
    Na policzkach Xie Lanshana było mnóstwo odbitych śladów ust, nie było ani jednego wolnego miejsca. Pielęgniarka, która z nim przegrała, miała dylemat, bo bardzo nie chciała być podszczypywana.
    - W porządku, jeśli boisz się bólu, to pocałuj mnie tutaj. – Xie Lanshan uniósł podbródek i wskazał palcem swoje usta.
    Dwie pielęgniarki siedzące obok, zachęcały ją do tego, jednak dziewczyna oblała się rumieńcem i potrząsnęła głową w odmowie.
    - Uważaj, bo uszczypnę cię naprawdę mocno. – Xie Lanshan uśmiechnął się słodko, grożąc młodej kobiecie.
    Dziewczyna tak się przestraszyła, że od razu zbliżyła się do niego, chcąc go pocałować.
    I taką właśnie scenę zobaczył Shen Liufei, gdy wszedł do sali na oddziale intensywnej terapii.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Bella


***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze