– Dobra robota. I wysłane.
Kiedy Yokozawa odesłał odpowiedź na maila otrzymanego od swojego współpracownika, drzwi windy otworzyły się na piętrze, na którym znajdowało się jego mieszkanie.
Była niedziela i właśnie skończył pomagać przy spotkaniu autorskim grupy idolek, które niedawno wydały artbooka. Oczywiście był tam z powodu niewystarczającej liczby pracowników, ale ze względu na swoją prezencję, był również pomocny przy powstrzymywaniu otumanionych fanów przed dziwnym i nieprzemyślanym zachowaniem, które miałoby ich zbliżyć do artystek.
Praca stojąca nie była trudna, lecz biorąc pod uwagę fakt bycia w stanie ciągłej gotowości, była wykańczająco-nerwowa. Jego towarzysze byli wniebowzięci, że mogą zobaczyć swoje idolki z bliska, jednak Yokozawa nie potrafił wskrzesić w sobie ani odrobiny entuzjazmu dla dziewczyn, które były o dobrą dekadę od niego młodsze.
– Może naprawdę jestem gejem. – Zaangażowany zarówno w wypowiedzenie autoironii jak i grzebanie we wnętrzu swojej torby, wreszcie wyciągnął klucz od drzwi wejściowych. Biorąc pod uwagę, że jego mieszkanie było skierowane na północ, w korytarzu zawsze było chłodno od podmuchów wiatru. Marzec był co prawda tuż za rogiem, jednak wiosna wydawała się być jeszcze dość odległa. W dni takie jak ten lubił spać przytulony do Soraty. Kot zazwyczaj nie był zbyt wymagający, jednak nawet on też chciał się w takich chwilach ogrzać.
– Wróciłem.
Zamykając za sobą drzwi, zdjął skórzane buty. Tego wieczoru było nadzwyczaj cicho w jego mieszkaniu. Sorata przeważnie przychodził się przywitać, jednak dzisiaj nigdzie nie było go widać. Yokozawa zaświecił światło i skierował się do salonu, gdzie znalazł zwierzaka zwiniętego w rogu kanapy.
– Sorata?
Kiedy go zawołał, kot podniósł łepek i spojrzał na Yokozawę, jednak zaraz z powrotem zwinął się w kłębek. Zwykle przychodził i ocierał się o nogi Yokozawy, czekając aż ten go podniesie, jednak dzisiaj wyglądało na to, że zadowoliło go tylko zerknięcie na swojego opiekuna.
Może był tylko ospały z przejedzenia? Myśląc, że wykorzysta okazję i uzupełni kotu miskę z wodą, Yokozawa poszedł do kuchni.
– Co, do diabła, nie zjadłeś ani odrobiny. – Prawie nic nie ubyło z miski z jedzeniem, które zostawił rano. Zważywszy na to, że Sorata lubił się objadać, Yokozawa martwił się, czy nie będzie zmuszony zrobić mu diety odchudzającej. To było praktycznie niespotykane, aby kot nie tknął jedzenia. Kiedy wrócił do salonu, by przyjrzeć się znowu Soracie, zauważył, że ten wydaje się raczej apatyczny.
– Sorata? Ej, co jest? Źle się czujesz? – Yokozawa i tak nie mógł powstrzymać się przed zadaniem tych pytań, mimo że wiedział doskonale, iż Sorata prawie nie reaguje. To był pierwszy raz, kiedy widział, że jego kot nie ma ani energii, ani apetytu.
Nagle przypomniał sobie rozmowę w poczekalni u weterynarza z innym posiadaczem kota. Właściciel opowiadał o tym, jak któregoś wieczoru jest pupil był apatyczny, ale postanowił przeczekać do rana i sprawdzić, czy będzie jakaś poprawa. Nazajutrz zwierzak zdechł. Od tej pory zabiera swojego nowego kota do weterynarza natychmiast, jeśli tylko zauważy, że coś jest z nim nie tak.
Yokozawa przeczytał w Internecie o kilku podobnych przypadkach. Co jeśli naprawdę coś jest nie tak z Soratą? Może przesadza, ale nie może nie wziąć pod uwagę takiej możliwości.
– Muszę… Muszę go natychmiast zabrać do weterynarza.
Po tym jak chwycił transporter Soraty, zaczął szukać w szufladzie jego weterynaryjnej książeczki zdrowia. Był weekend i wątpił, czy znajdzie się jeszcze wolne miejsce w przychodni, jednak jeśli czekałby do rana, mogłoby być za późno. Chwytając się nadziei, szybko wykręcił numer do kliniki, który widniał w książeczce.
Niezależnie od faktu, że był niedzielny wieczór, weterynarz zgodził się go przyjąć bez wahania. Siedząc w taksówce, w której można było przewozić zwierzęta, Yokozawa nie mógł pozbyć się uczucia niepokoju.
Co jeśli naprawdę coś poważnego zagrażało życiu Soraty? Nie mógł otrząsnąć się z tego uczucia. Nawet jeśli starał się myśleć pozytywnie, to w jego głowie i tak pojawiały się same najgorsze scenariusze.
Inni patrząc z boku, mogliby drwić z niego, że to tylko zwierzak, ale dla Yokozawy Sorata był jak członek rodziny. W przeciwieństwie do ludzi zwierzęta nie mówią, więc pokazują swoje uczucia jedynie poprzez ekspresję i zachowanie. Nawet jeśli niekiedy było to frustrujące, Yokozawa i Sorata wciąż potrafili się jasno porozumieć.
Gorączkowo odsuwając od siebie wszystkie czarne myśli, usiadł w poczekalni, gdzie czekał na zakończenie badania.
W tym momencie Hiyori wpadła do pomieszczenia.
– Braciszku!
– Hiyo!
– Nic ci nie jest, Yokozawa? – zapytał Kirishima, który wkroczył zaraz za Hiyori.
W drodze do kliniki Yokozawa myślał o tym, żeby zadzwonić do Takano. Ostatecznie jednak zdecydował się tego nie robić. Nie mógłby znieść, że właśnie teraz ten miałby się nad nim litować i mu współczuć. Ale z drugiej strony nie mógł zaprzeczyć własnej samotności i pod wpływem impulsu zdecydował się zadzwonić do Kirishimy.
W momencie, kiedy ujrzał twarz przyjaciela, poczuł ogromną ulgę. Jednocześnie dopadło go poczucie, że postąpił niewłaściwie.
Nawet jeśli się martwił, błędem było informowanie Kirishimy. Nieważne jak Sorata był cenny dla Yokozawy, dla osoby postronnej wyglądało to jedynie jak jedna z bardziej trywialnych spraw.
– Przepraszam. Przejechaliście kawał drogi tylko ze względu na zwierzaka.
– Nie mów, że tylko ze względu na zwierzaka! Ten kot jest twoją rodziną, czyż nie?
Słysząc ostre słowa Kirishimy, Yokozawa poczuł palące ciepło w swoich oczach.
– Ach… Tak… – Spuścił głowę i zacisną zęby, zdeterminowany by nie rozpłakać się przed nimi.
Hiyori podeszła i ścisnęła rękę Yokozawy.
– Już dobrze! Jestem tutaj! Sora będzie zdrowy!
– Tak, masz rację. Dzięki, Hiyo. – Był żałosnym dorosłym, którego musiało pocieszać dziecko. Ale ciepło dłoni Hiyori było niezwykle kojące i tuż po tym, jak posłał jej w odpowiedzi uśmiech, otworzyły się drzwi od gabinetu.
– Panie Yokozawa, proszę tędy.
– Dobrze. – Gdy starszy weterynarz zawołał go, Yokozawa wstał trochę zbyt gwałtownie ze swojego miejsca. Poklepując głowę Hiyori w podzięce za jej pomoc, wszedł do pomieszczenia.
Sorata siedział spokojnie na małym, wysokim stole i wydawało się, że nie miał żadnych problemów z minionym badaniem. Wyglądał zupełnie nonszalancko, jakby jego wcześniejszy letarg był kompletną pomyłką.
– Więc, co z nim, proszę pana?
Widząc zmartwioną minę Yokozawy, doktor z łagodnym uśmiechem zagłębił się w wyjaśnianie wyników badania.
– Może się pan przestać martwić. Wykonałem podstawowe badania i nic mu nie dolega.
– Naprawdę?!
– W rzeczy samej. Ostatecznie nie wygląda na to, żeby czuł się źle po zjedzeniu czegoś nieodpowiedniego. Prawdopodobnie jest tylko mniej aktywny niż zwykle.
– Czyli nic mu nie jest?
– Tak jak pan widzi, czuje się teraz dobrze i nie ma powodu do obaw. Ale Sorata nie jest już młodym kotem, więc mimo że jest zdrowy, na wszelki wypadek proszę mieć na niego oko przez jakiś czas.
Sorata wydawał się zachwycony, że weterynarz, którego lubi, trzyma go na rękach. Może faktycznie było tylko tak, jak lekarz powiedział, a on tylko po prostu nie ma tyle energii co zwykle. Co oznaczało, że Yokozawa bezpodstawnie się zamartwiał. Słysząc diagnozę lekarza poczuł ulgę, ale i również wstyd. To nie było wcale nic poważnego, a jednak tak mocno się przejął, że o późnej godzinie zwlekł weterynarza z łóżka, a nawet zadzwonił po Kirishimę. Są granice rzeczy, nad którymi można stracić głowę.
Walcząc z upokorzeniem, które zaczęło się w nim gromadzić, opuścił nisko głowę.
– Dziękuję bardzo.
– Nie ma za co. Cieszę się, że to nie było nic poważnego. Może po prostu czuje się trochę opuszczony. Sorata ma wielkie szczęście, że jego opiekunem jest osobą, która tak mocno się o niego troszczy.
Biorąc Soratę z rąk weterynarza, Yokozawa przycisną go blisko piersi i poczuł ukłucie z poczucia winy, kiedy kot popatrzył na niego z dołu, domagając się uwagi.
Ostatnio wracał dość późno i nie miał możliwości pobawić się z Soratą, ani odwiedzić z nim jego prawowitego właściciela – Takano. Oczywiście, że kot mógł czuć się samotny.
– Przepraszam, że sprawiłem panu tyle kłopotu i to jeszcze tak późnym wieczorem.
– To nic takiego, w końcu to moja praca. Proszę uważać.
– Na pewno będę. – Skłonił się jeszcze raz i wyszedł z gabinetu, a na jego widok Hiyori zaraz do niego podbiegła.
– Ach, braciszku! Jak się czuje Sora?
– Wygląda na to, że był tylko lekko ospały. Nie jest chory, więc nie ma się czym martwić.
– Naprawdę? To świetnie! Och, Sora, witaj! Jestem Hiyori! Miło mi cię poznać!
Hiyori wyprostowała się i poklepała Soratę po głowie.
Kot zmrużył oczy, wyraźnie ciesząc się z delikatnego dotyku małej dłoni.
– W takim razie to nie było nic poważnego?
– Wygląda na to, że po prostu spanikowałem. Przepraszam, że sprawiłem wam tyle kłopotu o tak późnej porze – powiedział Yokozawa.
– Dlaczego, do diabła, jesteś taki przygnębiony? Nie cieszysz się, że to żadna poważna choroba ani nic takiego? – Kirishima poklepał go mocno po plecach. Mimo że bez ostrzeżenia zadzwonił do nich w niedzielną noc, ani Kirishima, ani Hiyori nie zamierzali mu tego wypominać, zwyczajnie ciesząc się z dobrego stanu zdrowia Soraty. Widząc to, Yokozawa poczuł, że napięcie z jego ramion powoli znika.
– Na pewno nie potrzebujesz dla niego żadnego lekarstwa?
– Nie, mogę już wracać do domu. Tylko, że nie jest już małym kociakiem, więc doktor powiedział, żeby mieć na niego oko. – Przekazując to, co powiedział mu weterynarz, Yokozawa zamknął Soratę w jego klatce. Nie mogli wiecznie siedzieć w poczekalni,
Kiedy wyszli z budynku, nocne niebo nad nimi ozdobione było gwiazdami i sierpem księżyca. Wydawały się jaśniejsze niż zwykle, a cicha dzielnica, w której mieszkał Yokozawa, miała zaledwie kilka lamp ulicznych.
– Kiedy mówił, że masz mieć na niego oko… Miał na myśli również czas za dnia?
– Nie, wygląda na to, że wystarczy tyle co zazwyczaj. Chciałbym z nim być cały czas, ale to niewykonalne. – W końcu miał pracę, więc zostanie w domu tylko ze względu na kota było praktycznie niemożliwe. Wystarczyłoby, jakby chociaż mógł wcześniej wracać do domu, ale ten tydzień już zapowiadał się ciężko.
Może gdyby miał przyjaciela, to mógłby go poprosić o opiekę nad Soratą. To byłby całkiem niezły pomysł, jednak jedyną bliską mu osobą, która mieszkała sama i mogłaby mieć zwierzę, był Takano. Ale nie było możliwości, aby poprosić o pomoc w opiece nad zwierzęciem osobę, która miała nawet bardziej napięty grafik niż on sam.
Kiedy wytężał umysł w celu znalezienia najlepszego rozwiązania dla tej sytuacji, Hiyori przysłuchująca się rozmowie podniosła rękę do góry i zaczęła machać, aby skupić na sobie uwagę.
– Ja go popilnuję!
– Co?
– Sora może zostać z nami, dopóki nie poczuje się lepiej!
Mam teraz ferie wiosenne, więc mogę z nim być cały czas!
– To świetny pomysł!
– Prawda? – Hiyori dumnie wypięła pierś, kiedy Kirishima ją pochwalił. Mimo że Yokozawa doceniał tę propozycję, to jednak nie mógł prosić o tak wiele. Sorata był kotem wziętym od Takano i zapewnił go, że się nim zaopiekuje. Miał obowiązek nad nim czuwać.
– Jestem wdzięczny za tę propozycję, ale jeśli to zrobisz, to nie będziesz mogła nigdzie wychodzić, prawda? Nie chcesz zwyczajnie pobawić się z przyjaciółmi? – Nie mógł znieść myśli, że wolność Hiyori zostanie tak po prostu odebrana dla dobra jego czy Soraty.
Ale Hiyori odpowiedziała rezolutnie:
– W każdej chwili mogę się z nimi pobawić! Ważniejsze jest, by Sora poczuł się lepiej, prawda? Ty, braciszku, chodzisz do pracy, więc opiekę nad nim zostaw mi!
– Wysłuchałeś Hiyo, więc może przyjmiesz jej ofertę? Czy może jej na tyle nie ufasz?
– Przecież tego nie powiedziałem!
– W sumie to teraz porozmawiajmy o tobie. Pewnie myślisz, że nie chcesz nam sprawiać więcej kłopotu, mam rację?
– … – Będąc przejrzanym tak łatwo, Yokozawa nie miał pola manewru, by odeprzeć te zarzuty. Kirishima potraktował go teraz zupełnie niczym dziecko.
– Więc powiem ci to jasno i wyraźnie: to nie jest żaden kłopot. W zasadzie bardziej mnie martwi oglądanie ciebie w takim stanie jak teraz. I kiedy już jesteśmy przy zostawaniu, ty też możesz z nami zostać.
– Co? Dlaczego, do diabła, miałbym…
– Jasne, martwię się o kota, ale też o ciebie. Nie można zostawić cię samego. Widziałeś się ostatnio w lustrze? Wyglądasz strasznie.
– Skończ z tym. I przestań mnie szturchać! – Yokozawa odepchnął rękę, która podniosła się, by uszczypnąć go w policzek. Wyglądał okropnie, ponieważ nieustannie martwił się o Soratę. To było tak, jakby sam był chory. Miło z ich strony, że się o niego martwili, lecz to nie było konieczne.
– Mamy wolny pokój, a skoro jedyne co robisz w domu, to przychodzisz i kładziesz się spać, to jakie ma znaczenie, gdzie to będziesz robił? Ty też, Hiyo, uważasz, że tak będzie lepiej?
– Tak! Zostań u nas, braciszku! Jest fajniej, jeśli jesteśmy wszyscy razem!
Yokozawa znalazł się w miejscu spowitym taką atmosferą, że nie potrafił dalej się sprzeczać. A wszystko przez Hiyori, która wpatrywała się w niego błyszczącymi oczami. Nawet jeśli doskonale zdawał sobie sprawę, że to Kirishima wszystkim steruje, nie mógł walczyć przeciwko dziecięcej niewinności.
Delikatnie naskoczył na Kirishimę cichym głosem, którego Hiyori nie mogła usłyszeć.
– To cios poniżej pasa, używać Hiyo w ten sposób…
– Moja strategia to użycie wszystkich dostępnych środków, aby robota została wykonana. A teraz przestań jęczeć i wsiadaj do samochodu. Zatrzymamy się po drodze u ciebie, żebyś zabrał ubrania na przebranie i rzeczy dla kota.
– Ale…
Kiedy Yokozawa nadal się opierał, Kirishima wyciągnął swoją kartę przetargową.
– To rozkaz. Wiesz, co to oznacza, prawda?
– ! – Pod naciskiem Yokozawa od razu sobie przypomniał, w jaki sposób został wykorzystany. Mając w pamięci tamten incydent, nie miał innego wyboru, jak tylko się zgodzić.
Widząc, jak Yokozawa zamilkł niezdolny do sprzeciwu, Kirishima wykorzystał szansę, aby zebrać dotychczasowe ustalenia w jedno podsumowanie.
– W takim razie uzgodnione! Zgadzasz się z tym, Hiyo?
– Jasne!
– Usiądź na tylnym siedzeniu z Soratą. I upewnij się, że jesteś zapięta!
– Tak jest!
– Czekaj, ej!
Hiyori podniosła klatkę Soraty zgodnie z instrukcjami Kirishimy i wdrapała się do samochodu, zaś Yokozawa zanim zdążył pomyśleć, aby zabrać dziewczynce transporter z kotem, został wepchnięty na siedzenie pasażera. Musiał się schylić i dopasować do niespodziewanie małej przestrzeni, która wydawała się być przeznaczona jedynie dla osoby wielkości Hiyo.
– Yokozawa, ty też się zapnij! – Kirishima w świetnym humorze wślizgnął się na siedzenie kierowcy. Samochód odjechał z jednym kotem i trzema ludzkimi osobnikami na pokładzie.
Tłumaczenie: Kata
Korekta: Sally
Korekta: Sally
Grupa BoysLove
Komentarze
Prześlij komentarz