Counterattack [PL] - Rozdział 215: Przyłapany na gorącym uczynku

 

    
    Zhang Bao Gui zaproponował Wu Suo Weiowi dziesięć sztabek złota i samochód, ale od tamtej pory nie pojawił się w jego biurze. Nie odważył się też pójść do Chi Chenga, dlatego wynajął osobę, która miała wyciągnąć z urzędu potrzebne mu informacje. Gdzieś w głębi czuł, że Wu Suo Wei wodzi go za nos. W końcu nie wytrzymał i poszedł do niego, żeby dowiedzieć się, co się dzieje.
    – Nie chcę oddawać szansy, jaka mi się trafiła, komuś innemu – powiedział chłopak. – Panie Zhang, musiał mnie pan źle zrozumieć. Moja firma również walczy o ten projekt.
    Te słowa spustoszyły myśli Zhang Bao Gui’ego niczym granat.
    – Twoja firma też stara się o ten projekt? To dlaczego zgodziłeś się mi pomóc?
    Wu Suo Wei rozłożył dłonie.
    – W sumie zgodziłem się porozmawiać z Chi Chengiem. Ale nie mam wpływu na to, czy poprze wniosek akurat twojej firmy. Zresztą nie powiedziałeś mi, jak mam ci pomóc. Byłem pewien, że jesteś gotów na współpracę przy projekcie. Nie sądziłem, że jesteś aż tak chciwy.
    Zhang Bao Gui przeklął go w myślach. Był wysoko postawionym urzędnikiem, opływał w luksusy i cieszył się przywilejami, a na małych przedsiębiorców patrzył z pogardą. A teraz prezes firmy, która jest na rynku niecałe dwa lata, sobie z nim pogrywa i co chwilę go upokarza. Niestety wiedział, że miał tylko jedno wyjście. Musiał się z tym pogodzić.
    Wu Suo Wei w milczeniu obserwował zmiany na jego twarzy domyślając się, o czym myśli. Po chwili milczenia Zhang Bao Gui w końcu się odezwał:
    – Pozwól, że coś ci zaproponuję. Na pewno na tym nie stracisz. Zaakceptuj moją ofertę i przekaż nam projekt, a sowicie cię wynagrodzę.
    Chłopak milczał pozwalając mu mówić dalej.
    – Dobrze wiesz, że przyjmując ten projekt musisz mieć zabezpieczony budżet i technologię. Nie chodzi o to, że uważam, że twoja firma nie ma potencjału, jedynie sugeruję, że to może być dla ciebie zbyt ryzykowne, zwłaszcza, że jako firma nadal się rozwijacie. Każda strata może oznaczać koniec działalności.
    Wu Suo Wei zmrużył oczy zastanawiając się nad jego słowami.
    – To tylko dobra rada, ale to ty musisz podjąć decyzję. Pieniądze, które ci dam, będą większe niż te, które zarobiłbyś na tym projekcie. A przecież chodzi głównie o pieniądze, po to zakładane są firmy, by zarobić. Daję ci szansę, by zarobić, a się nie narobić. To świetna okazja.
    – Podaj kwotę – powiedział chłopak.
    Zhang Bao Gui pokazał palce w obu rękach.
    – 10 tysięcy – zaśmiał się Wu Suo Wei. – Od razu możesz sobie iść.
    Mężczyzna spochmurniał i zapytał podejrzliwym tonem.
    – A jakiej kwoty się spodziewałeś?
    Chłopak pokazał mu trzy razy dziesięć palców.
    – Przynajmniej tyle.
    Zhang Bao Gui spiął się, po czym wstał i ruszył w stronę drzwi, ale zatrzymał się w pół drogi. 30 tysięcy to była kwota, z jaką nie zetknął się jeszcze w swojej karierze. Wiedział, że musi coś odpowiedzieć, w przeciwnym razie straci szansę na awans i nigdy nie zarobi pieniędzy, o których marzy. Był pod dużą presją, a po latach pracy w korporacji stała się ona jego drugą naturą.
    Wu Suo Wei również wstał i sprężystym krokiem wyszedł z biura. Zhang Bao Gui patrzył na niego, a po chwili jego wzrok skupił się na Zhang Ying. Nagle zebrał się w sobie i zawołał:
    – Panie Wu, proszę chwilę zaczekać.
    Chłopak zatrzymał się i spojrzał mu prosto w oczy.
    – Muszę się zastanowić.
    Słysząc taką odpowiedź Wu Suo Wei skrzywił się, po czym ruszył w swoją stronę.
    

    Po pracy Zhang Ying nie kwapiła się do wyjścia.
    – Panie Wu, dokąd pan idzie na kolację?
    – Do domu.
    – Ile osób w nim mieszka?
    – Dwie.
    – Ta druga osoba to dziewczyna, czy chłopak?
    – Facet.
    Oczy Zhang Ying rozbłysły.
    – W takim razie mogę pójść z panem na kolację?
    Chłopak zmierzył ją wzrokiem i pomyślał: Jeśli nie boisz się śmierci, to spróbuj wsiąść ze mną do auta. Jednak zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, on już się do niego tuliła. Wu Suo Wei przyzwyczaił się, że dziewczyna dość często się o niego ociera, ale ten niespodziewany kontakt fizyczny zjeżył mu włosy na całym ciele.
    Zhang Ying nie zamierzała odpuścić, jej biodra falowały, a piersi ocierały się o jego tors. Wu Suo Wei położył rękę na jej biodrach zamierzając ją odepchnąć, a ona w tej właśnie chwili cichutko jęknęła.
    – Ach!
    W tym momencie drzwi się otworzyły. Chi Cheng pojawił się niespodziewanie, a w jego oczach płonęła żądza mordu. Pod Wu Suo Weiem ugięły się nogi i zaczął drżeć. Dziewczyna odsunęła się od niego i nieśmiało spojrzała na Chi Chenga, który opanował się na tyle, żeby nie zabić jej od razu.
    – Muszę porozmawiać z prezesem Wu.
    Zhang Ying puściła oczko do prezesa.
    – Poczekam na ciebie na zewnątrz.
    Tymczasem Wu Suo Wei w myślach błagał matkę, by ochroniła go przed tym, co nastąpi. Spojrzał na wychodzącą z gabinetu dziewczynę i zawołał za nią:
    – Nie czekaj na mnie. Zamierzam wracać prosto do domu. Jutro porozmawiamy.
    – Ależ nie, zaczekaj – wtrącił się Chi Cheng.
    Chłopak spojrzał na niego niepewnie, a gdy zostali sami w gabinecie, wyraz twarzy Chi Chenga zrobił się wyjątkowo mroczny. Złapał Wu Suo Weia za włosy i pociągnął do tyłu tak mocno, że ten aż dotknął głową biurka.
    – Dałem ci sporo swobody, a ty tak ją wykorzystujesz?
    – Ja nic nie zrobiłem! To ona się o mnie ocierała.
    – Powiedz to jeszcze raz – powiedział Chi Cheng szczypiąc jego sutki. – Widziałem, jak ociera się o ciebie swoimi wielkimi cyckami, a ty nie zrobiłeś nic, by tego uniknąć.
    Chłopak syknął z bólu, gdy został złapany za ramię.
    – Boli!
    Chi Cheng nic nie odpowiadał. Poszedł do pokoju socjalnego i wyjął z szuflady dildo, po czym położył je na biurku. Chwilę później zdjął Wu Suo Weiowi spodnie i posadził go na blacie mówiąc:
    – Skoro jesteś taki napalony, to zrób to sam.
    Chłopak nie był specjalnie religijny, ale swój gabinet uważał za sanktuarium i nie zamierzał robić tu tak zawstydzających rzeczy. Niestety wiedział, że nie ma znaczenia, czy ma na to ochotę czy nie, Chi Cheng mu nie odpuści.
    Bez gry wstępnej i nawilżenia Chi Cheng zmusił go, by uklęknął na biurku, po czym przyłożył dildo do jego dziurki, przytrzymał go za biodra i wepchnął w niego silikonowego kutasa.
    – Boli… to boli! – krzyczał chłopak.
    Oczywiście Chi Cheng się nie przejął, a nawet klepnął go w pośladek.
    – Ruszaj się, no dalej.
    – Ach!
    Wu Suo Wei wiedział, że dostanie kolejnego klapsa, jeśli się nie poruszy lub gdy będzie to robił zbyt wolno. Zaczął się wić i poruszać w bardzo nieprzyzwoity sposób. Jego dziurka była bardzo elastyczna i dość szybko poczuł efekt tak intensywnego tarcia. Nie chciał jęknąć z podniecenia, bo w tej sytuacji umarłby ze wstydu.
    – Wiesz, jak teraz wyglądasz? – zapytał Chi Cheng przyszczypując mu sutki tak mocno, że chłopak krzyknął.
    Zhang Ying stała pod drzwiami, a gdy usłyszała dziwny hałas, zapukała.
    – Panie Wu, coś się stało?
    – Nic! – Chłopak zmusił się do odpowiedzi.
    W tym momencie Chi Cheng włożył palec do jego dziurki i zatopił się w niej głęboko. Wu Suo Wei zagryzł dolną wargę tak mocno, że zrobiła się fioletowa. Bał się, że jego jęki będzie słychać przez drzwi.
    Chi Cheng nie zamierzał odpuścić, wciąż na niego napierał, do tego stopnia, że rozerwał zębami jego koszulę i zaczął gryźć jego sutki. Chłopak kręcił pośladkami, szukając spełnienia. Zmarszczył brwi i zaczął błagać:
    – Chcę… Cheng… Ach!
    – Panie Wu, wszystko w porządku? – zapytała Zhang Ying, po raz kolejny pukając do drzwi.
    Chłopak nie odważył się wydać z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Ugryzł Chi Chenga w ucho i błagał:
    – Chodźmy do pokoju… Cheng… nie gryź mnie… nie zniosę tego!
    – Powinienem pokazać jej tę scenę – powiedział Chi Cheng z poważną i smutną miną. Na szczęście nie okazał się na tyle okrutny, by wpuścić ją do środka. Pomógł chłopakowi się ubrać, a potem wyszedł z gabinetu jak gdyby nigdy nic. Co więcej, zaprosił Zhang Ying do domu na kolację.
    Wu Suo Wei całkowicie stracił nią zainteresowanie i myślał tylko o tym, czego nie udało im się dokończyć w biurze. Chciał jak najszybciej pieprzyć się z Chi Chengiem i szybko pozbył się jej z domu.


    Następnego dnia Zhang Bao Gui poszedł odwiedzić Zhang Ying, która powitała go z uśmiechem.
    – Wczoraj wieczorem pan Wu zaprosił mnie do domu na kolację. Pan Chi też tam był.
    Gdy mężczyzna o tym usłyszał, przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
    – Musisz go dzisiaj uwieść. Jeśli ci się to uda, zapłacę ci.
    – Nie martw się, załatwię to. – Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





  Poprzedni👈             👉 Następny

Komentarze