Na początku tygodnia, kapitan jednostki do zwalczania zabójstw i brutalnych przestępstw wszedł do Biura Miejskiego i od razu zmierzył wzrokiem funkcjonariuszkę Ding Li. Ucieszył się, gdy zobaczył, że zgodnie z obietnicą ma kruczo-czarne włosy, bez cienia pasemek.
- Kapitanie Tao, ktoś pana szuka – powiedziała dziewczyna. - Czeka już od dziesięciu minut i chce zgłosić przestępstwo.
- Zgłosić przestępstwo?
Zwykle przestępstw nie zgłaszano kapitanowi wydziału dochodzeniowego, dlatego Tao Longyue zapytał:
- Żaden funkcjonariusz nie mógł przyjąć zgłoszenia?
Ding Li zrobiła dość dziwną minę, coś pomiędzy stłumieniem bólu a powstrzymywaniem śmiechu.
- Ta osoba poprosiła o rozmowę z panem. Myślimy, że chodzi o poważne przestępstwo, dlatego nie chcieliśmy wkraczać i czekaliśmy na pana.
Tao Longyue odwrócił się w stronę biurka Xie Lanshana i zobaczył, że nikogo przy nim nie ma, a to oznaczało, że jego podwładny znowu się spóźni. Narzekając, odwrócił się i ruszył w stronę pokoju przesłuchań. Ding Li od razu ruszyła za nim i przez całą drogę bacznie mu się przyglądała z tym dziwnym grymasem na twarzy.
- Co to za mina? Masz zatwardzenie? – Tao Longyue zauważył, że jest obserwowany i wcale mu się to nie podobało, dlatego się odgryzł. Gdy otworzył drzwi pokoju przesłuchań i w nich stanął, zamarł. Zobaczył siedzącą przy stole osobę, która spojrzała na niego ze stoickim spokojem, gdy on niemal się nie udławił śliną, która stanęła mu w gardle.
Osobą, która zrobiła na nim takie wrażenie, była młoda złodziejka, która kilka dni temu ukradła mu portfel, a teraz przyszła zgłosić przestępstwo. Bez pofarbowanych włosów, końskiego ogona i mini spódniczki wyglądała ciut inaczej, ale jej spojrzenie nadal było pewne siebie.
Tao Longyue wpadł w furię, wyglądał, jakby zamierzał kogoś zabić.
Odwrócił głowę i posłał pełne oburzenia spojrzenie Ding Li. Oczywiście, policjantka wiedziała, co zaszło tamtej nocy w klubie, ale dzielnie powstrzymała wybuch śmiechu, by nie podpaść szefowi jeszcze bardziej.
- Cześć, kapitanie Tao. – Złodziejka przywitała się z nim pierwsza i zabrała ze stołu swoje długie nogi. Zerwała się z miejsca i podbiegła do niego, niczym najlepsza przyjaciółka.
- Odejdź ode mnie! – Kapitan Tao spiął się, gdy dziewczyna się zbliżyła, a krople potu spłynęła mu po czole. Wróciło wspomnienie tego nieznośnego bólu, jaki czuł w kroku.
Ding Li dłużej nie wytrzymała i wybuchła śmiechem.
Bez mocnego makijażu i frywolnego stroju, ta młoda kobieta wyglądała niczym piękna dama. Cienka warstwa różu zarumieniła jej białą skórę i lekko skośne oczy, sprawiając, że wyglądała jak starożytna piękność, z dramatów z epoki. Tym razem kapitan Tao nie był w nastroju, by doceniać jej urodę i zamiast zachwytu, w jego spojrzeniu pojawił się mrok.
- Jak mnie znalazłaś?
- Widziałam identyfikator w portfelu – powiedziała mała złodziejka, po czym dodała uśmiechając się zadziornie. - Bo przecież znalazłam portfel, który zgubiłeś i zajrzałam do środka.
Tao Longyue miał ochotę roześmiać się szyderczo, gdy usłyszał te bezczelne słowa.
- Słucham, jakiego rodzaju przestępstwo chcesz zgłosić?
- Nie zapytasz mnie najpierw, jak się nazywam? To chyba zgodne z procedurą.
- To jak się nazywasz?
- Jestem Tang Xiaomo.
Młoda dama, Tang Xiaomo, wyglądała na zadowoloną, że zyskała szacunek kapitana, dlatego od razu przeszła do sedna. - Przyszłam zgłosić przestępstwo. Obraz „Oda do bogini Luo”, wystawiony w Muzeum Crane, jest fałszywy.
Kapitan Tao znał to muzeum, bo to tam, przez przypadek natknęli się na Shen Liufeia. Jednak po raz pierwszy usłyszał o „Odzie do Bogini Luo”, dlatego zapytał:
- Co to za obraz?
- Mogłabym prosić o innego funkcjonariusza? Tego drugiego, bardzo przystojnego, który też był wtedy w klubie. Lepiej się nada – powiedziała Tang Xiaomo do Ding Li i ostentacyjnie zaczęła wachlować się dłonią, rzucając ukradkowe spojrzenie Tao Longyue. Po chwili zrobiła zniesmaczoną minę i dodała. - Ten twój szef nie jest zbyt kompetentny.
- Hej, to już lekka przesada!
Gdyby przed kapitanem Tao nie stała młoda i piękna kobieta, już miałby zakasane rękawy, by spuścić jej lanie.
- Ech wy gliniarze, oglądacie w ogóle telewizję? – zapytała, a widząc, że żaden z funkcjonariuszy nie ma pojęcia, o czym mówi, jej oczy powiększyły się z zaskoczenia, a z piersi wyrwało się przeciągłe westchnienie. - No wiecie co? Skarb narodowy, prawdziwe klasyczne dzieło.
- Och, widziałam – krzyknęła Ding Li, która była jedną z nielicznych osób w zespole, która nadążała za trendami, a mówiąc dosadniej, była prawdopodobnie największą plotkarą w całym Biurze Publicznym miasta Hanhai. - Słyszałam, że ten obraz nie jest udostępniony dla zwiedzających. Skąd wiesz, że to podróbka?
- Ponieważ namalował go mój przyjaciel – odpowiedziała Tang Xiaomo, po czym lekko spanikowała, widząc niedowierzanie na twarzach policjantów. - Słuchajcie, pochodzę z rodziny artystów z tradycjami! Podejrzewam, że to dzieło naprawdę zostało podmienione. Musicie się pospieszyć i zbadać sprawę, zanim będzie za późno! Jeśli wyjdzie na jaw, że to podróbka po tym, jak trafi na wystawę, cały świat będzie się z nas śmiał!
W tym właśnie momencie Xie Lanshan wszedł do biura i zobaczył Tang Xiaomo. Od razu przypomniał sobie szalone czyny małej złodziejki, uśmiechnął się i postanowił się z nią przywitać.
- Cześć panno z miseczką C.
Tang Xiaomo od razu się speszyła.
- Co za nieuprzejmy glina, złożę na ciebie skargę.
- Dlaczego tak mała dziewczynka ciągle balansuje na krawędzi, zawsze gotowa do walki lub ucieczki, albo by kogoś znokautować? – zapytał Xie Lanshan, udając rozczarowanie, jednak po chwili roześmiał się, jakby rozmawiał z dobrym przyjacielem. - Nie słyszałaś powiedzenia, że im większe piersi, tym większe serce.
- Dobrze się bawisz? – Tao Longyue odwrócił się i spojrzał na niego, a po chwili obaj wyszli na korytarz, zamykając za sobą drzwi.
Tao Longyue spojrzał na przyjaciela z niepokojem, widząc jak bardzo jest zmęczony.
- Co się stało, znowu nie mogłeś spać?
- Tak – odpowiedział Xie Lanshan i najwyraźniej nie chciał już rozmawiać na ten temat, bo szybko go zmienił.
- Co myślisz o tym, co powiedziała ta dziewczyna?
- To złodziejka i kłamczucha, chyba jej nie wierzysz? – Wyraz twarzy Tao Longyue stał się dość nieprzyjemny. - Zaraz wyrzucę ją za drzwi.
- A jeśli mówi prawdę? – zapytał Xie Lanshan. - Byłem wcześniej u twojego staruszka.
- Kazał ci się ostrzyc?
- Nie, chce, abyśmy współpracowali z Muzeum Crane i drogówką, i pomogli im zabezpieczyć wystawę.
Xie Lanshan patrzył na przyjaciela i ledwie powstrzymał chęć przewrócenia oczami. Kapitan Tao na pewno był profesjonalistą, gdy chodziło o jego pracę, ale był zagubioną owieczką, gdy w grę wchodziły nowinki i trendy.
- Nie oglądasz wiadomości? Muzeum planuje zorganizować wystawę o nazwie „Impresje z Chin”. Zebrali słynne kaligrafie i dzieła sztuki z dynastii Jin, Tang, Song i Yuan, aby je zaprezentować. Wśród nich znajduje się najważniejsze dzieło sztuki, czyli obraz „Oda do Bogini Luo”, który Li Guochang przywiózł z USA. Wielu zachodnich badaczy starożytnej kultury chińskiej i znanych kolekcjonerów uważa, że jest to prawdziwa okazja, by zobaczyć ten obraz, który zniknął na tysiące lat.
- Li Guochang?
Tao Longyue zastanawiał się przez kilka chwil, zanim połączył fakty.
- Masz na myśli tego staruszka, którego spotkaliśmy ostatnio w klubie?
- Tak. – Xie Lanshan skinął głową i kontynuował: - Jeśli chodzi o to, czy „Oda do Bogini Luo” jest oryginalnym dziełem, czy też nie, media w Chinach i za granicą wypowiadają się dość powściągliwie. Afera o to wybuchła w Internecie z powodu dyskutujących na ten temat ludzi. Tak czy inaczej, niezależnie od tego, czy jest to oryginalna praca, czy replika stworzona przez dynastie Tang lub Song, ten obraz wciąż jest wart miliardy.
- Wart miliardy?
Bieda z pewnością ogranicza wyobraźnię, dlatego kapitan zapytał z niedowierzaniem:
- Ile właściwie jest wart?
- Podobnie jak „Wybrzeże rzeki podczas festiwalu Qingming” i „Mieszkając w górach Fuchun”, jest to jeden z dziesięciu najwspanialszych obrazów w Chinach. Jak myślisz, ile jest wart?
- Chcesz powiedzieć... – Tao Longyue robił w myślach analizę zachowania Liu Mingfanga podczas ich spotkania w klubie. - Gdyby Li Guochang oddał ten obraz na aukcję lub sprzedał prywatnie, Liu Mingfang zarobiłby na nim ponad sto milionów już na samych prowizjach dla agentów!
- Tylko pomyśl, jeśli jest to oryginalny obraz, to jest wart znacznie więcej – powiedział Xie Lanshan, po czym dodał zaskoczony. - Dlaczego wspomniałeś o Liu Mingfangu?
- Pamiętasz, jak spotkaliśmy go w klubie? Zapytałem mojego staruszka i powiedział, że ten mały gówniarz Liu od zawsze wszędzie, gdzie się pojawiał, zasłaniał się nazwiskiem ojca. Myślał, że w ten sposób nikt nie odważy się go skrzywdzić, że będzie mógł robić, co zechce, ale skończyło się na tym, że dostał po dupie. Jego firma splajtowała, a on jest na skraju bankructwa.
Tłumaczenie: Antha
Korekta: Bella
Komentarze
Prześlij komentarz