ITD [PL] - Rozdział 1.2: Koszmar

 


    W maju pogoda była kapryśna; burze pojawiały się nie wiadomo skąd i równie szybko przechodziły. Gleba pachniała świeżością, a po deszczu aż tętniła życiem.
    Przez ostatnich kilka dni Xie Lanshan nie spał za dobrze i nie chciał jechać do Urzędu Miejskiego samochodem, więc skorzystał z komunikacji miejskiej. Po drodze do pracy kupił smażone naleśniki z dodatkowym chili i kolendrą. Nie był wybredny, jeśli chodzi o jedzenie, ale naleśnikami mógł się zajadać przez cały rok.
    Senior, który je sprzedawał miał pomarszczoną twarz, przez co wydawał się o wiele starszy niż w rzeczywistości był. Wyglądał na ponad 70 lat, mimo że miał zaledwie 60. Ludzie nazywali go wujkiem Tanem. Jego skóra była lekko opalona, za to miał bardzo zadbane ręce, których od lat używał do przyrządzania naleśników. Korzystał z droższego oleju do smażenia, a mimo to jego ceny były przystępne. Faszerując naleśniki, wujek Tan powiedział:
    - Dawno cię nie widziałem.
    Xie Lanshan skinął głową i odpowiedział, delikatnie się krzywiąc:
    - Zawiesili mnie na dwa miesiące.
    Wujek Tan westchnął i wlał na rozgrzaną patelnię kolejną porcję ciasta.
    - Widziałem w wiadomościach. Im dłużej słucham o tej sprawie, tym bardziej chce mi się śmiać. – powiedział, rozprowadzając ciasto na patelni.
    Incydent, o którym mówił, miał miejsce dwa miesiące temu. Na środku ulicy rzeźnik pokłócił się z żoną. Oskarżał ją, że sprzedaje się na prawo i lewo. Z kolei sąsiedzi zeznali, że kobieta była ofiarą przemocy domowej. Rzeźnik bił ją podczas każdej kłótni. Zazwyczaj tylko się szarpali i popychali, a tu nagle, na środku ulicy zaczął grozić jej nożem i krzyczeć, że ją zabije.
    Zgodnie z wytycznymi, policjanci w sytuacjach nadzwyczajnych, gdy podejrzany stawia opór lub zachowuje się agresywnie, mają prawo użyć broni. A ta sytuacja stała się dość niebezpieczna. Najpierw jeden z przechodniów próbował ich rozdzielić, ale został zaatakowany nożem. Następnie policjanci próbowali skłonić rzeźnika do rzucenia broni, ale rozjuszyli go tym jeszcze bardziej i ten rzucił się z nożem na żonę. To był jednoznaczny akt przemocy, dlatego Xie Lanshan oddał strzał i zabił go na miejscu.
    Kilka osób nagrało filmiki i udostępniło je w internecie. I jak to zwykle w takich przypadkach bywa, rozpętała się burza. Wszyscy byli zachwyceni celnością i szybką reakcją policjanta. Na nagraniach widać, jak żona rzeźnika płacze ze szczęścia, dziękując Xie Lanshanowi, za uratowanie jej życia. Jednak, gdy wkroczyły media, nagle zmieniła swoją historię. Powiedziała, że mąż tylko ją straszył i nie miał zamiaru jej zabić. Następnie dodała, że był gotów odłożyć nóż, zanim policjant oddał strzał, a chwilę później, bez ostrzeżenia został zastrzelony. Media jeszcze podkoloryzowały historię i w sprawę zaangażował się prokurator krajowy, który przeprowadził dochodzenie.
I chociaż śledztwo w tej sprawie zostało zawieszone, to Xie Lanshan został surowo ukarany za naruszenie procedur.
    Wujek Tan dołożył jeszcze dwie łyżki chili na świeżo usmażony naleśnik i zawinął go, po czym podał go Xie Lanshanowi, mówiąc z uśmiechem:
    - Coś ostatnio stałeś się bardzo porywczy. Dlatego uważam, że potrzebujesz trochę więcej pikantnego smaku w swoim naleśniku.
    Wujek Tan pochodził z Syczuanu i przyprawiał na ostro wszystkie dania, niezależnie od tego, czy było to śniadanie, obiad czy kolacja.
    Xie Lanshan przytaknął i dał mu banknot o wartości 10 juanów, nie czekając na resztę. Jeszcze chwilę ze sobą porozmawiali, a gdy podjechał bus, Xie Lanshan wsiadł do niego i pomachał staruszkowi na pożegnanie.
    Był to stary zabytkowy autobus, który powolutku sunął ulicami nowoczesnego miasta, przypominając jego historię. Podczas drogi Xie Lanshan jadł naleśnika, nie zważając na to, że może się spóźnić do pracy.
    Zanim wszedł na Komisariat, usłyszał, że ochroniarz przy drzwiach coś do niego krzyczy:
    - Przed chwilą była tu kolejna fala reporterów, ale już ich przepędziliśmy.
    - Dzięki. - Xie Lanshan kiwnął głową w stronę ochroniarzy i wszedł do budynku. W biurze jednostki dochodzeniowej Biura Bezpieczeństwa Publicznego Hanhai czekał na niego jego szef, Tao Jun.
Tao Jun w młodości był kapitanem jednostki obrony granicznej i był znany ze swej żelaznej pięści, gdyż odważnie walczył z handlarzami narkotyków zarówno sprytem, jak i siłą. Niestety, podczas jednej z misji został ranny i złamał nogę, co sprawiło, że wycofał się z linii frontu i zajął się szkoleniem nowych policjantów. Czas zdążył odcisnąć piętno na jego twarzy, której ostre rysy zostały wypełnione zmarszczkami.
    Nie upomniał Xie Lanshana za spóźnienie. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i rzucił jednego swojemu uczniowi. Xie Lanshan złapał papierosa w dłonie, podłożył go pod nos, powąchał i zmarszczył brwi.
    Tao Jun zapytał:
    - Rzuciłeś?
    - Nie, ale nie lubię tej marki.
    Swoimi długimi palcami bawił się przez chwilę papierosem, po czym pochylił się w stronę biurka koleżanki, której przesłał delikatny, zalotny uśmiech. Nie kojarzył jej, więc musiała być tu nowa. Miała małą twarz i duże oczy, co według powszechnych standardów uchodziło za urocze.
    - Nie bądź taki wybredny, gdy jesteś biedny. Nie znudziło ci się to jeszcze? - Tao Jun zapalił papierosa i się nim zaciągnął. - Wcześniej tak nie wybrzydzałeś.
    Młoda dziewczyna już od kilku dni siedziała nad tłumaczeniem w sprawie transgranicznej, a ten czarujący uśmiech sprawił, że jej serce zabiło mocniej i pomyliła się w tłumaczeniu.
    Xie Lanshan zauważył to, patrząc na ekran jej komputera i w niego stuknął.
    - Źle to zrozumiałaś.
    Tao Jun, patrząc na tę scenę, aż się zmarszczył, a jego poorana zmarszczkami twarz stała się jeszcze bardziej pomarszczona. Wyglądał jak słup soli, pytając Xie Lanshana:
    - Od kiedy uczysz się francuskiego?
    Mężczyzna spojrzał na niego i odpowiedział:
    - Nie możemy pozwolić, aby mówiono, że gliniarze są niedouczeni, prawda?
    Tao Jun wypuścił dym z ust, a jego brwi nadal były zmarszczone.
    - Przestań się wygłupiać. Wiesz, co przełożeni planują z tobą zrobić? Niezależnie od tego, czy strzał, który oddałeś dwa miesiące temu, był właściwym posunięciem, to przez ostatni miesiąc w internecie była na ten temat ostra dyskusja. Dopiero niedawno nieco się uspokoiło. Sam adwokat żony rzeźnika doszedł do wniosku, że w świetle zeznań świadków i dowodów, użycie broni nie było przekroczeniem prawa, ale do komisariatu jeszcze nie wpłynął wniosek o umorzenie sprawy.
    Xie Lanshan dobrze wiedział, w czym tkwił problem. Chodziło o ściągnięcie uwagi mediów i opinii publicznej. I chociaż policjant strzelił do agresywnego mężczyzny, który próbował skrzywdzić żonę podczas jednej z małżeńskich kłótni, zgiełk medialny wywołał ogromne zamieszanie. Na szczęście nie doszło do wszczęcia postępowania przeciwko policjantowi, za to w ramach kary przeniesiono go do innego wydziału.
    - Masz się zgłosić do drogówki. - powiedział Tao Jun, a po chwili dodał. - Mam nadzieję, że nie masz z tym problemu?
    Xie Lanshan wzruszył ramionami i uśmiechnął się, jakby go to nie obeszło.
    - A co mam powiedzieć? Te stare osły lubią kopać leżącego.
    Tao Jun czuł, jak gotuje się w nim krew.
    - Ty gówniarzu! Kogo nazywasz osłem?! Zapomniałeś, kto tu rządzi? Ostrzegam cię, uważaj na to, co mówisz. A już na pewno nie wygaduj takich bzdur.
    Tao Jun miał pełne prawo tak na niego krzyczeć, ponieważ był przyjacielem jego ojca, Xie Jiaqinga, który zginął na służbie, broniąc swojego kraju. Jego żona nie mogła pogodzić się ze śmiercią męża i oszalała, zostawiając syna pod opieką Tao Juna. Od razu zauważył, że ten chłopiec nie jest typem dziecka, które będzie ślęczeć nad książkami, by ostatecznie pójść na studia i zdobyć wyższe wykształcenie, dlatego zaraz po liceum wysłał go do szkoły policyjnej.
    Tao Jun traktował Xie Lanshana jak własnego syna i wychowywał go na swojego następcę, nauczył go wszystkiego, by został śledczym z krwi i kości.
    Xie Lanshan bardzo szybko dorósł i o dziwo równie szybko chłonął wiedzę przekazywaną przez opiekuna. Z charakteru był bardzo miły i empatyczny, a jego spokojna osobowość nie zmieniła się przez lata. Siedem lat temu, gdy Xie Lanshan skończył akademię policyjną, jego szef wysłał go na kilka miesięcy do więzienia. Po wyjściu miał zająć się tajnym śledztwem. Prościej mówiąc, zrobili z niego tajniaka, który miał zinfiltrować organizację handlująca narkotykami. Jej szefem był chiński baron narkotykowy Mu Kun.
    Plotka głosiła, że miał pod sobą sześć dywizji wojska i ogromne wpływy, dzięki czemu prowadził także handel poza granicami Chin. Interpol raz przejął nagranie, gdzie jego ludzie obcinali głowę amerykańskiemu turyście, a Mu Kun patrzył na to z zadowoleniem, demonstrując swoje bezgraniczne okrucieństwo i arogancję.
    Xie Lanshan nie zawiódł swoich przełożonych i po trzech latach trafił do organizacji Mu Kuna. Został nawet jednym z zaufanych legendarnego barona narkotykowego.
    Przez kilka lat balansował na granicy śmierci, ale dzięki informacjom jakie zdobył, wystawiono nakaz aresztowania Mu Kuna. Przylecieli też śledczy ze Stanów Zjednoczonych, by wspólnie przeprowadzić akcję aresztowania. Ostatecznie baron zdołał uciec i ślad po nim zaginął.
    Za swoje zasługi Xie Lanshana dostał awans i medal, a dla jego bezpieczeństwa przeniesiono go do dochodzeniówki.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Bella

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Ciekawy życiorys ma Xie Lanshan. Dziękuję Wam Antha i Bella💚💚💚

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawie kiedy będzie ciąg dalszy jego przygód

    OdpowiedzUsuń
  3. O jutro wtorek. Już się cieszę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz