ITD [PL] - Rozdział 5.5: Bitwa na rozum


    Xie Lanshan po raz kolejny zapukał do drzwi gabinetu Li Ruiego. Jednak tym razem przyszedł sam, co było wbrew procedurze. Oczywiście nigdy ściśle nie przestrzegał zasad – zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
    Gdy obaj mężczyźni się przywitali, usiedli naprzeciwko siebie. Xie Lanshan wysunął swoje krzesło do przodu i skierował się w stronę Li Ruiego niczym pełen entuzjazmu kandydat ubiegający się o pracę.
    - Przyszedłem pana poinformować, że jako podejrzany w sprawie o morderstwo, ma pan zakaz opuszczania miasta. Mam nadzieję, że szybko uda się nam aresztować sprawcę i zamknąć sprawę.
    Li Rui nie przejął się jego słowami i nałożonymi na niego ograniczeniami, które potencjalnie mogłyby wpłynąć na jego działalność. Uśmiechnął się i odpowiedział.
    - Dla cywilów takich jak ja współpraca z policją jest niezwykle ważna, zwłaszcza gdy celem jest rozwiązanie sprawy.
    Xie Lanshan odwrócił głowę i spojrzał na duży regał za plecami Li Ruiego. Były tam książki autorstwa Johna Dicksona Carra i Claytona Rawsona, obaj byli znani z historii kryminalnych umiejscowionych w zamkniętych pomieszczeniach. Byli też uznawani za mistrzów kreowania zbrodni doskonałych.
    Xie Lanshan odwrócił wzrok i spojrzał na Li Ruiego, recytując cicho akapit z książki „It Walks By Night” Johna Dicksona Carra:
    - „A wśród nocnych potworów, które można spotkać nawet w naszej przyjaznej Francji, jest pewien ich rodzaj, którego w dzień nie można rozpoznać. Może przybrać postać mężczyzny lub pięknej uśmiechniętej kobiety, ale nocą staje się bezkształtną bestią z krwawymi pazurami”.
    Inteligentny człowiek od razu zrozumie przesłanie kryjące się za tymi słowami, a mimo to Li Rui pozostał niewzruszony i odpowiedział z uśmiechem.
    - Poprosiłem moich pracowników, aby kupili dla mnie te książki. Każdy w firmie specjalizuje się w zamykaniu pomieszczeń, w końcu taka jest istota naszej działalności.
    Mężczyzna z łatwością odsunął od siebie podejrzenia. Pomyślał, że ten młody policjant mógł zdobyć nowe dowody, być może odciski palców lub inne ślady zabezpieczone w domu Tracy. Był gotów odpowiedzieć na wszelkie pytania, w końcu przyjaźnił się z nią i był jej szefem, dlatego to naturalne, że bywał u niej w domu. W sumie każdy pracownik firmy mógł ją odwiedzić i zostawić tam ślady swojego DNA.
    - Szczerze mówiąc każdy pracownik pana firmy, który znał Tracy, jest na liście podejrzanych – poinformował go Xie Lanshan, uznając jego wyjaśnienia. Po chwili uniósł brew i przeniósł rozmowę z powrotem na interesujący go temat.
    - Jednak nie każdy kupiłby dwie takie same sukienki od Gucciego. Zajęło nam to trochę czasu, ale dowiedzieliśmy się, że kupił pan dwie jaskrawożółte sukienki. Jedną z nich Cong Ying miała na sobie w dzień morderstwa. Co ciekawe, kupił je pan w dwóch różnych sklepach.
    - Ze względu na moją historię rodzinną, jestem bardzo niepewny siebie, dlatego zwykle kupuję dwa identyczne produkty, zwłaszcza jeśli są one luksusowe.
    - W takim razie, gdzie jest druga sukienka?
    - Nie wiem. – Li Rui wzruszyła ramionami. - Gdzieś ją zgubiłem albo ktoś mi ją ukradł, a może ją wyrzuciłam, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nie możecie mnie aresztować za to, że kupiłam dwie sukienki, prawda? Potrzebujecie twardych dowodów.
    - Mamy je – powiedział Xie Lanshan i pochylił się do przodu, po czym obniżył głos.
    - Jestem pewien, że chce pan wiedzieć, kto zostawił ślad w ogrodzie i kto podpalił pokój monitoringu. Na pewno jest pan ciekaw, kto prawie zniszczył pana najważniejsze alibi? Powiem tylko, że znaleźliśmy tę osobę i niestety widziała, jak wrócił pan na miejsce zbrodni, by zatrzeć ślady i uprzątnąć dowody.
    Słowa Xie Lanshana były stanowcze i chociaż wiedział, że w pożarze wywołanym przez Lang Li zostały zniszczone nagrania monitoringu, obejmujące okres po 2:00 w nocy, był pewien, że tak wyrachowany i sprytny przestępca, jakim niewątpliwie był Li Rui, wróciłby na miejsce zbrodni pod pretekstem odebrania samochodu. Z raportu koronera wynikało, że Li Rui zamordował rodzinę Cong około 11:30 w nocy. Wkrótce potem sfingował kłótnię z Tracy, przebraną za Cong Ying i opuścił Jing Jiang Grand Garden. Było oczywiste, że nie mógł w tak krótkim czasie dopiąć wszystkiego na ostatni guzik, musiał mu ktoś pomagać. I co najważniejsze, nikomu nie ufał i nie wierzył, że ktokolwiek jest w stanie dokończyć za niego dzieła. Osobiście sprawdził działania Tracy, aby upewnić się, że wszystko poszło zgodnie z planem.
    - To blef – skomentował ze spokojem Li Rui, ku zaskoczeniu siedzącego przed nim oficera policji, który właśnie próbował go sprowokować.
    W pojedynku intelektualnym, kluczem było zachowanie zimnej krwi. Li Rui z pewnością wrócił na miejsce zbrodni, tak jak powiedział policjant, aby upewnić się, że nie zostawił żadnych śladów.
    Teraz Li Rui był pewien, że oficer Xie miał ze sobą dyktafon w nadziei, że wyciągnie od niego zeznanie, dlatego spojrzał mu w oczy i powiedział z uśmiechem.
    - Jeśli rzeczywiście macie tak ważnego świadka, powinieneś przyjść z nakazem aresztowania.
    - W porządku, przyznaję, że jest pan zbyt sprytny, nie przestraszyłem pana. – Na twarzy Xie Lanshana malował się grymas porażki. Wyciągał z kieszeni maleńki dyktafon i pokazał go Li Ruiemu, następnie go wyłączył, a na koniec uderzył nim o biurko, mówiąc.
    - Ta kobieta była w ogrodzie tylko przez chwilę, a ty wróciłeś zaraz po jej odejściu, żeby uprzątnąć miejsce zbrodni.
    Li Rui się uśmiechnął. Był to uśmiech pełen żalu, ale i dumy, ponieważ wiedział, że wszystko idzie zgodnie z jego planem.
    Od samego początku, gdy jeszcze policja podejrzewała go o to morderstwo, aż do momentu usunięcia go z listy podejrzanych, gdy dowody wskazały na kogoś innego, a potem, gdy znowu stał się podejrzanym po śmierci Tracy, policjanci prowadzący śledztwo nie mieli twardych dowodów, by go aresztować i mogli jedynie blefować.
    „Na granicy światła i ciemności”, ta książka bardzo mu się podobała, podobnie jak gra w Go, która skupiała się na strategii obrony i jednoczesnej próbie pokonania przeciwnika. Prawdziwa gra zaczęła się dopiero po dokonaniu morderstwa i była szalenie pasjonująca.
    - Nie każdy jest tak mądry, jak pan – powiedział Xie Lanshan, odchylają się do tyłu, po czym rzucił Li Ruiemu raport z badania moczu. - Kobieta, która podpaliła pokój monitoringu, była uzależniona od narkotyków. Minimalny wyrok to trzy lata pozbawienia wolności, jeśli okaże się, że jest w posiadaniu niedozwolonych substancji. A teraz mam dla pana zagadkę. Gdybym spróbował z nią negocjować i obiecał oczyścić jej kartotekę, i gdybym ją zapewnił, że policja nie będzie jej ścigać za posiadanie narkotyków, to czy przypomniałaby sobie coś, co mogła zobaczyć przez okno domu państwa Cong?
    Tym razem wyraz twarzy Li Ruiego nieznacznie się zmienił, ponieważ nie spodziewał się usłyszeć takich słów z ust stróża prawa.
    - Jesteś policjantem, nie ma mowy, żebyś...
    Xie Lanshan pochylił się nad biurkiem i wyciągnął rękę, by złapać Li Ruiego za kark. Mężczyzna próbował podnieść głowę, ale nie mógł się ruszyć. Siła z jaką oficer Xia chwycił jego szyję, była zbyt potężna. Doszło między nimi do krótkiej wymiany ciosów, po której Li Rui nie był w stanie się ruszyć, bo jego głowa została przyciśnięta do biurka.
    - Nie zrozumiałeś, co powiedziałem? Nie mam nic przeciwko stosowaniu niekonwencjonalnych metod, jeśli dzięki nim będę w stanie wymierzyć karę mordercy i postawić go przed sądem. – Xie Lanshan pochylił się, by z bliska spojrzeć na twarz Li Ruiego. Wpatrywał się w niego niczym bestia rozkoszująca się niespokojnym spojrzeniem swojej ofiary, a na jego twarzy pojawił się lodowaty uśmiech. Zwykle uśmiech przystojnego mężczyzny jest niebezpiecznie kuszący, ale ten zimny uśmiech był, jak świeża krew na martwych zwłokach.
    Xie Lanshan nachylił się i wyszeptał wprost do ucha Li Ruiego:
    - Zwalczam truciznę trucizną, odpłacam złem za zło. To jest moja filozofia.
    To jedno spojrzenie wystarczyło, by Li Rui zrozumiał, że obaj są tacy sami. Tylko dusze zepsute do szpiku kości, mogły emitować tego rodzaju emocją, takim chłodem, żądzą krwi i wszechogarniającym mrokiem.
    Xie Lanshan uśmiechnął się i puścił Li Ruiego, po czym ruszył w stronę drzwi.
    - Jestem pewien, że wkrótce znów się spotkamy, a kiedy to nastąpi... – tu przerwał i wskazał na Li Ruiego palcem wskazującym i środkowym, imitując pistolet. Udał, że naciska spust i strzela mu prosto w głowę.
    Chwilę później, na korytarzu przesłał całusa wszystkim paniom, które pożerały go wzrokiem i z uśmiechem na ustach wyszedł z budynku.

Tłumaczenie: Antha
Korekta: Bella


***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

 

Komentarze